Ofertę miał złożył milioner z Bliskiego Wschodu, gdy samochód stał się sławny po zwycięstwie Mujici w wyborach w 2010 roku. Wtedy nowy prezydent nie zrezygnował z wysłużonego auta, którego używa do dziś.
Prezydent zapewnił, że dopóki żyje, miejsce jego samochodu jest w jego garażu.
Mujica swoją odmową sprzedaży samochodu nie zaskoczył Urugwajczyków, przyzwyczajonych do jego małego przywiązania do kwestii materialnych. Prezydent 90 procent swojej pensji oddaje na cele społeczne, tłumacząc że pozostałe 900 euro miesięcznie jest całkowicie wystarczającą sumą na jego potrzeby.