Nie cadillac zwany "Bestią", żaden jaguar, porsche czy BMW, ale volkswagen garbus. Właśnie takim samochodem jeździ prezydent Urugwaju Jose Mujica. Auto za bajońską sumę chciał kupić arabski szejk, jednak Mujica nie zdecydował się go sprzedać, gdyż - jak mówił - nie chciał obrazić przyjaciół, którzy mu go kupili w prezencie.

Reklama
PAP/EPA / MARIO GUZMAN

My, ludzie mamy swoje fetysze, potrzebujemy określonych symboli materialnych. Mogą to być rzeczy nieistotne dla świata, ale ważne dla człowieka - podkreślał Mujica.

Członkowie meksykańskiego Stowarzyszenia Pracowników w Cancun przekazali prezydentowi Urugwaju nowsze auto w imieniu wszystkich mieszkańców Meksyku. Auto z 1992 roku jest w bardzo dobrym stanie i ma zaledwie 16 km przebiegu. Mujica gościł w Meksyku w związku ze Szczytem Iberoamerykański, organizowanym w Veracruz.

Prezydent Urugwaju, który na wiosnę przyszłego roku zakończy pięcioletnią kadencję, zasłynął jako „najbiedniejszy prezydent świata”. Jeździ wysłużonym niebieskim garbusem, mieszka w skromnym domu, a większość swojej pensji przeznacza na cele charytatywne. Nie nosi krawata, słynie z odważnych wypowiedzi, a jego pies Manuela ma trzy łapy.

Za czasów sprawowania urzędu przez Jose Mujicę, Urugwaj jako pierwszy kraj na świecie zalegalizował uprawianie, sprzedaż i zażywanie marihuany. W kraju tym zalegalizowano również małżeństwa osób tej samej płci.