Wypadki tragiczne powodują nie kierowcy, którzy są wczorajsi, do których pan premier adresował posiadanie alkomatu, ale ci, co mają promil, półtora, dwa promile i wiedzą na pewno, że są pijani. Nie wiem, kto premierowi ten pomysł podsunął, ale uważam go za zupełnie chybiony - mówił na antenie TVN24 Wojciech Pasieczny. Jego zdaniem, pomysł ten uderzy w kieszenie milionów ludzi, którzy jeżdżą całkowicie trzeźwi, a ucierpią za niewielki margines pijanych. Pasieczny twierdzi, że lepszym pomysłem byłoby podnoszenie stawek OC dla drogowych przestępców, a nie środek zastępczy, który stwarza tylko iluzję bezpieczeństwa.
Były szef drogówki wyjaśnił, dlaczego tanie gadżety nie mogą się sprawdzić. Alkomat taki, który jest dobry, który pokaże to koszt około 1000 złotych - stwierdził. Dodał, że według oceny biegłych sądowych, tanie urządzenia nie są wiarygodne. Pamiętam jak kiedyś na szkoleniu pan biegły pokazywał nam za kilka złotych chiński. On niczego nie pokazywał wartościowego. Nie ma dobrze i tanio. Nie oszukujmy się, za 5, 10 zł to nie będzie dobre urządzenie. Zdradził też, że alkomat trzymany w samochodzie nie będzie działał prawidłowo. Zmiany temperatury, zimno, mróz, wilgotność, powodują, że on traci swoje właściwości. Nie można go trzymać w schowku na wieki wieków amen - dodał.