Uczestnicy wyprawy zamierzają dotrzeć na Workuty, gdzie zginęły tysiące więźniów łagrów i do odległej około 200 kilometrów północno-wschodniej geograficznej granicy Europy i Azji, za Uralem, u ujścia rzeki Bajdaraty do Zatoki Bajdarackiej na Morzu Kaspijskim. Do Workuty nie wiodą żadne drogi, a tylko zbudowana przez więźniów łagrów kolej.

Reklama

"Najbardziej emocjonujące jest to, że pojedziemy szlakiem, którego nikt nie przetarł, nie przejechał samochodem z Europy do Workuty i Bajdaraty, nad którą docierały tylko ekipy polarników na nartach. Jesteśmy dobrze przygotowani i wyposażeni, nie boimy się 30-stopniowych mrozów jakie tam teraz panują" - powiedział menedżer wyprawy Jarosław Rzeszotek.

Uczestników wyprawy w Toruniu pożegnał m.in. żołnierz Armii Krajowej 90-letni Michał Tatarzycki, który był więźniem łagrów w Workucie od 1945 do 1954 r. Życzył ekipie udanej podróży i dotarcia do celu.

Podróżnicy zabrali ze sobą tablicę upamiętniającą polskich zesłańców, więźniów łagrów, którzy pracowali w kopalniach i przy budowie kolei syberyjskiej. W porozumieniu z miejscowymi władzami chcą ją umieścić na terenie jednego z obozów pracy.

Kierownikiem naukowym wyprawy jest glacjolog i hydrolog prof. Marek Grześ z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, który prowadził badania na Spitsbergenie i Syberii, a wśród uczestników są m.in. dziennikarze, operator filmowy, kierowca rajdowy. Podróżnicy do dyspozycji mają trzy samochody terenowe o wzmocnionych zawieszeniach, wyposażone w wyciągarki, agregaty prądotwórcze, dodatkowe ogrzewanie, łączność CB i nawigację satelitarną. Trasa wyprawy w znacznej części będzie wiodła po bezdrożach oraz zamarzniętych rzekach i jeziorach.

Reklama

Głównym sponsorem wyprawy jest Kujawsko-Pomorski Urząd Marszałkowski.