Ford to największy producent pikapów w USA. Kiedy amerykański koncern zechciał zawojować europejski rynek samochodów ze skrzynią, wtedy misję powierzył Mazdzie, która jeszcze była jego własnością. Tak narodził się Ranger dla Starego Kontynentu. Po rozwodzie z japońską marką Ford opracował własnego pikapa i na potrzeby Europy zaczął go produkować w Silverton Plant, w stolicy Republiki Południowej Afryki - Pretorii. W Polsce w 2015 roku Ranger był najczęściej kupowanym pikapem, wyprzedził Toyotę Hilux czy Mitsubishi L200. Niedawno nad Wisłą zadebiutował Ranger w nowej odsłonie. Dziennik.pl sprawdził, co potrafi bat na japońskie pikapy…
Nowe wcielenie Rangera można poznać po węższych reflektorach, charakterystycznej trapezoidalnej osłonie chodnicy i wybrzuszonej masce silnika. Najwyższą wersję zdradzają napisy "Wildtrak" oraz grafitowe wykończenie lusterek, klamek drzwi czy bocznych wlotów powietrza. Specjalne pałąki umieszczone tuż za kabiną przypominają... wybrzeże Kalifornii i zaparkowane tam pikapy wyładowane deskami do surfingu. Cechą rozpoznawczą nowego rangera może być także specjalny, pomarańczowy lakier pride orange, niedostępny w słabszych wersjach tego auta.
Kolor południowych owoców wlewa się także do wnętrza podwójnej, pięcioosobowej kabiny. Logo "Wildtrak" wyhaftowane na tapicerce, przeszycia deski rozdzielczej i boczków drzwi są w kolorze skórki pomarańczy.
Kokpit to nowy projekt. Przekonuje do siebie znacznie mniejszą liczbą przycisków niż w poprzedniku, lepszą ergonomią i systemem multimedialnym SYNC 2. Tym ostatnim można sterować głosowo lub za pomocą dużego 8-calowego ekranu - gdyby tylko jego reakcja na dotyk była lepsza, byłoby świetnie.
Czymś niespotykanym w tej klasie pojazdów jest zupełnie nowa, częściowo cyfrowa tablica przyrządów. W jej centralnej części umieszczono analogowy prędkościomierz, ale po jego lewej i prawej stronie znalazło się miejsce dla komputera pokładowego i ekranu sterującego pracą systemu multimedialnego. Początkowo ich obsługa wydaje się być skomplikowana, a odnalezienie np. wskazań chwilowego spalania nieco zagmatwane. Z czasem można jednak do tego przywyknąć.
Kabina Rangera, mimo użytkowego charakteru auta i twardych plastików w niektórych miejscach, jest zaskakująco komfortowa. Wygodne siedzenia, dużo przestrzeni oraz wysoko umieszczony fotel szofera sprzyjają pokonywaniu długich dystansów. Tym bardziej, że kierowca może liczyć na szereg przydatnych dodatków takich jak podgrzewana przednia szyba, ogrzewane siedziska, niezły sprzęt audio czy system nawigacji. Miejsca w zasięgu dotyku kierującego lub pasażerów pokryte są miękkim tworzywami, w tym także skórą.
Warto zauważyć, że nowy Ranger to nie tylko auto o lekko zmienionych kształtach, ale przede wszystkim samochód dysponującym nowoczesnymi systemami z zakresu bezpieczeństwa, które w tej klasie aut są praktycznie niespotykane. Lista obejmuje m.in. system rozpoznawania znaków drogowych, układ automatycznego utrzymywania pojazdu na pasie ruchu czy aktywny tempomat dostosowujący odległość i prędkość naszego auta od poprzedzającego pojazdu. Do tego solidna konstrukcja nadwozia, dzięki której ten zwalisty ford uzyskał najlepszy w historii pickupów wynik w testach zderzeniowych Euro NCAP - 5 gwiazdek na 5 możliwych.
Zawieszenie Rangera oparte z tyłu na resorach piórowych, a z przodu na podwójnych wahaczach poprzecznych ze sprężynami śrubowymi, to konstrukcja zaprojektowana przede wszystkim do jazdy w trudnym terenie lub z dużym obciążeniem.
W praktyce imponuje łatwość z jaką pikap Forda pokonuje gruntowe drogi. Nie ma też dla niego problemu by jechać z dużą prędkością mając z jednej strony koła na asfalcie, a z drugiej na piaszczystym poboczu! Brnie do przodu niczym czołg i trudno go wybić z rytmu. Na autostradach z łatwością utrzymuje dozwolone prędkości maksymalnie, a pod nogą czuć jeszcze zapas...
Sztywno zestrojone zawieszenie potrafi nerwowo reagować na głębokie studzienki, ale solidnie i cicho wybiera drobne poprzeczne nierówności. Układ kierowniczy jest precyzyjny, pracuje z przyjemnym oporem. Ranger ma wysoko umieszczony środek ciężkości, dlatego nie przepada za gwałtownymi manewrami. Na tle klasowych rywali to jednak właśnie pikap Forda pod względem zachowania na drodze i komfortu najbardziej przypomina auta osobowe.
Nieoceniony w Rangerze jest także jego napęd 4x4, którego pracą można sterować pokrętłem tuż obok lewarka skrzyni biegów. Standardowo napędzane są wyłącznie tylne koła. Kierowca może jednak w każdej chwili aktywować napęd obu osi, a w trudnym terenie użyć także reduktora.
W sytuacjach kryzysowych "pomocną dłoń" poda elektroniczna blokada tylnego mechanizmu różnicowego. Ford Ranger to bardzo dzielne auto w terenie - ma prześwit 23 cm, a głębokość brodzenia w wodzie to aż 80 cm. Wrażenia nie zrobią na nim strome podjazdy i zjazdy - w dokumentach jest wpisany 28-stopniowy kąt natarcia i 25-stopniowy kąt zejścia. Przy tym wszystkim ranger może zabrać na swe "barki" aż 1260 kg ładunku. To po prostu Waligóra i Wyrwidąb w jednym!
Mocarny Ford waży prawie 2,2 tony! Co nie znaczy, że jest ociężały - pod maską testowego Wildtraka pracował silnik Diesla o pojemności 3,2 l i mocy 200 KM! Jednostka generuje aż 470 Nm momentu obrotowego czym przerasta nawet... 490-konny silnik ferrari F430!
Wysokoprężne serce w duecie z 6-stopniowym automatem pozwala rozpędzić auto od 0 do 100 km/h w 10,6 sekundy. Co ważne, nie traci on werwy nawet po solidnym dociążeniu ładunkiem. Silnik jest przy tym oszczędny. W mieście potrzebuje od 10,5 do 15,0 l paliwa na 100 km, na trasie jego apetyt spada do ok. 8,5 l/100 km. Skrzynia biegów działa płynnie, a delikatne szarpanie zdarza się jej sporadycznie.
Ile wart ten Ford?
Ford Ranger przeszedł poważną metamorfozę, głównie pod katem rozwiązań technicznych. Pojawiły się zaawansowane systemy bezpieczeństwa oraz nowoczesne wyposażenie podnoszące komfort jazdy. Przy tym wszystkim udało się utrzymać cenę auta na sensownym poziomie. Najdroższa wersja Wildtrack z kompletnym wyposażeniem i silnikiem 3.2 TDCi 200 KM kosztuje 168 879 zł. Dopłaty wymaga w niej właściwie tylko zwijana roleta skrzyni ładunkowej.
Biorąc pod uwagę fakt, że konkurencyjny VW Amarok, wyposażony w prostszy napęd 4x4 i zdecydowanie słabszy silnik 2.0 TDI kosztuje ok. 200 tys. zł, cena rangera wydaje się być naprawdę atrakcyjną.