Do końca 2014 r. autostradą A1 będzie można przejechać prawie przez całą Polskę. Prawie, ponieważ między Piotrkowem Trybunalskim a Pyrzowicami będzie 150-km wyrwa. Resort transportu wie już jednak, jak tę dziurę załatać.
Budową trasy zajmie się spółka celowa, powołana przez rządowy wehikuł Polskie Inwestycje Rozwojowe. Później spółka będzie pobierać opłaty za przejazd tym odcinkiem autostrady. Na nieszczęście dla kierowców będzie musiała na nich zarabiać, co oznacza, że będą one wyższe niż na odcinkach, którymi zarządza Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Według nieoficjalnych informacji stawka za przejazd będzie bliższa opłatom pobieranym przez koncesjonariuszy prywatnych. Na przykład Autostrada Wielkopolska za przejazd jednym ze swoich odcinków liczy sobie 28 gr, tymczasem dyrekcja bierze 10 gr.
Powodem, dla którego zdecydowano się na takie rozwiązanie, jest to, że odcinek A1 między Piotrkowem a Pyrzowicami według prognoz będzie najbardziej obciążonym odcinkiem drogowym w naszym kraju. Dla koncesjonariuszy byłaby to duża gratka, pod warunkiem jednak, że pobieraliby opłaty za przejazd w całości. Na to nie chciał się zgodzić resort transportu, który wolał przeprowadzić tę inwestycję na zasadzie opłaty za dostępność (czyli pieniądze od kierowców zbiera GDDKiA, a następnie płaci koncesjonariuszowi określoną z góry kwotę). Ta koncepcja rozbiła się jednak o Eurostat, który zażądał dopisania wydatków poniesionych na budowę do długu publicznego. A to 7,5 mld zł.
Reklama
GDDKiA też nie chciała się podjąć tej inwestycji, bo nie ma takiej kwoty w budżecie. Nie chciała zaś skorzystać z funduszy unijnych, ponieważ wiązałoby się to z koniecznością wprowadzenia bardzo niskich opłat na tej trasie (gdyż – zgodnie z unijnymi przepisami – nie można zarabiać na inwestycjach, które są finansowane pieniędzmi z Brukseli). I dlatego budową A1 ostatecznie zajmie się spółka celowa PIR. Pieniądze na wkład własny otrzyma od spółki matki, a resztę potrzebnego finansowania uzyska poprzez emisję obligacji.
To rozwiązanie uzyskało akceptację Eurostatu.
– Opracowana przez resort transportu koncepcja była przedmiotem konsultacji z Eurostatem, na jej podstawie resort przygotowuje wdrożenie mechanizmu. Opinia Eurostatu ma jednak charakter wstępny – zaznacza rzecznik resortu transportu Mikołaj Karpiński.
Jak dowiedział się DGP, przetargi na roboty budowlane mają ruszyć w drugiej połowie tego roku. Będzie ich około 10, ponieważ trasa zostanie podzielona na 15-kilometrowe odcinki, aby uniezależnić się od jednego wykonawcy. Roboty na wszystkich odcinkach mają ruszyć w jednym terminie. – Nie przewiduje się etapowania projektu budowy autostrady A1 – potwierdza Mikołaj Karpiński.
Obecnie trwają prace nad projektem autostrady. Jest on aktualizowany między innymi pod kątem zmniejszenia liczby ekranów według najnowszych wytycznych środowiskowych, co może z kolei obniżyć koszty budowy o kilka procent.
Zgodnie z planami cała trasa ma być przejezdna najpóźniej w do roku 2017. Jednak niewykluczone, że odcinek obejmujący obwodnicę Częstochowy zostanie oddany wcześniej.