Minister transportu Sławomir Nowak pojawił się w RMF FM. Zapytany o świadomość złego rozegrania sprawy fotoradarów odparł:

Oczywiście każą rzecz można zrobić lepiej niż się robi. Ja uważam, że robimy rzecz obiektywnie dobrą. To, że paru celebrytom nie podobają się fotoradary, czy opór części opinii publicznej - to można było przewidzieć. Jestem gotów do batalii. Tematu nie odpuszczę - mówił Sławomir Nowak na antenie RMF FM.

Reklama

Minister transportu usłyszał też pytanie o karanie parlamentarzystów za łamanie przepisów drogowych…

Podpisuję się pod tym, żeby posłowie czyli tzw. "immunitetowcy" też płacili mandaty z fotoradarów. Zrobimy to - obiecuje minister transportu. Wszystkie na tyle bezczelne wnioski parlamentarne, które są odsyłane o niewymierzenie wykroczenia z fotoradarów, a załączone są z legitymacją poselską czy senatorską, będą odsyłane do marszałka Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu. Myślę, że taka lekcja będzie dużo bardziej skuteczna niż długa droga parlamentarna dotycząca zmiany samej ustawy - dodał Nowak.

Co o sobie myśli minister Nowak, kiedy słyszy, że te fotoradary to Stalingrad Platformy?

Myślę, że to jest duża przesada, ja jestem gotów na taką batalię, bo naoglądałem się ludzkich tragedii, spotykam się z ofiarami wypadków, staram się naprawdę poważnie w to angażować.

Zapytany, czy na zawsze chciałby zostać Sławomirem "fotoradar" Nowakiem? Odparł:

Reklama

Niezależnie od tego, nikt z nas nie jest święty pod tym względem i każdemu zdarza się, czy zdarzało się...

W tym momencie ministrowi Nowakowi zostało przypomniane to, jak z Donaldem Tuskiem w rekordowym czasie przejechał z Gdańska do Warszawy na głosowania sejmowe. Samoloty nie mogły latać, jak donosił w 2007 roku Fakt, trasę pokonali subaru w 4 godziny. Według policji, jadąc zgodnie z przepisami, na pokonanie tej trasy potrzeba ponad 5 godzin. Jedynie karetka lub radiowóz jadący na sygnale zmieściłby się w rekordowym czasie - 3,5 godziny).

Nie. Tak nie było - odparł Nowak. (…) niezależnie od tego czy tabloid jeden czy drugi pisze prawdę, moim zdaniem nie pisze prawdy, pokazując chociażby licznik z auta, ze swojego auta. Oni przekraczają w tej sytuacji prędkość. Ale niezależnie od tego, nawet gdyby to uznać, że to jest wszystko prawda i nie wchodząc w ten specjalny dialog, to póki to póki się jest żywym człowiekiem to ma się okazję zmądrzeć i lepiej zachowywać na drodze. I warto czasem pomyśleć nie tylko o sobie, ale też o innych uczestnikach ruchu, o tym, kto przechodzi przez przejście dla pieszych, o innym kierowcy. Jak się w niego uderzy, to się go po prostu zabije - powiedział minister w rządzie Donalda Tuska.