Minister obrony na lotnisku pożegnał wojskowych sportowców wylatujących do Brazylii na V Światowe Wojskowe Igrzyska Sportowe. "Chodzi o to, byście dali z siebie wszystko" - zachęcał Klich. Potem, jak pisze "Fakt", minister ruszył na ważne spotkanie. Jego limuzyna przekroczyła dopuszczalną prędkość dwukrotnie. Zamiast 50 km/h, samochód jechał "setką". Jak przypomina tabloid, normalnego kierowcę takie wykroczenie kosztowałoby aż 500 złotych.
To nie pierwsza piracka wpadka ministra. "Fakt" przypomina sprawę z 2009. Wtedy, jak zdradził na swym blogu europoseł Ryszard Czarnecki, limuzyna ministra pędziła po trasie katowickiej aż 200 km/h.