– Prototyp kampera o nazwie Romer przedstawimy na najbliższych targach karawaningowych w Warszawie, które odbędą się w październiku – zapowiada Jan Siczek, prezes Zakładów Sprzętu Precyzyjnego Niewiadów. Do tego czasu nie chce udostępnić nawet zdjęć pojazdu. Wiadomo, że jest zbudowany na platformie Fiata Ducato. Ma silnik o mocy 120 KM, ale przy seryjnej produkcji liczba koni wzrośnie do 160. Dzięki temu ma się poruszać z prędkością 140 km/h. To zbliży Romera do porównywalnych pod względem standardu produktów z zachodniej Europy, np. oferowanego w międzynarodowej sieci Blucamp pojazdu włoskiej produkcji Sky 501.
Zachodnie wozy w takim standardzie kosztują od 200 do 250 tys. zł. Niewiadów chce zejść poniżej 200 tys. zł, a więc zbliżyć się cenowo do niższej półki produktów. Jednak jak tłumaczy Leszek Reszka, dyrektor handlowy ZPS Niewiadów, zachowany ma być standard pojazdów z wyższej półki. – Przy nazwie Romer pojawią się cztery gwiazdki, a to oznacza standard zbliżony do hotelu tej klasy – dodaje.
Czy na uruchomienie produkcji kampera stać firmę, która dwa lata temu otarła się o bankructwo? Dziś Ministerstwo Skarbu Państwa ma problem ze znalezieniem dla niej inwestora gotowego wyłożyć 10 mln zł za 85 proc. akcji. Prezes Niewiadowa ujawnia, że w projekcie wspiera firmę zewnętrzny inwestor. Jest nim łódzki biznesman Roman Wierzgalski, właściciel Metapolu. To zresztą on wyszedł z pomysłem budowy polskiego kampera. – Teraz praktycznie każda szanująca się światowa firma z naszej branży ma w swojej ofercie kampery – mówi Siczek.
Branża nie chce komentować posunięcia Niewiadowa. – Zapotrzebowanie na tego typu produkty zwiększa się z każdym rokiem, ale wciąż nam daleko do takich krajów, jak Niemcy, Francja czy Holandia – mówi Kazimierz Marczewski z Blucamp.
Reklama
Popyt ogranicza nie tylko siła nabywcza społeczeństwa, ale także pogoda. – Sezon u nas trwa teoretycznie pięć miesięcy, a w praktyce – trzy – mówi Marczewski. Tylko od czerwca do lipca biznes w wypożyczalniach kręci się na pełnych obrotach, a wynajem kampera graniczy z cudem. Przedstawiciel Blucamp nie podejmuje się ocenić, ile pojazdów jest sprzedawanych w Polsce. Leszek Reszka szacuje, że rocznie może być popyt na 100 – 150 nowych pojazdów.
Reklama
Jan Siczek nie ukrywa, że celuje w udziały rynkowe podobne do tych, jakie firma posiada w przypadku przyczep samochodowych. Resort skarbu, który do końca września chce sprzedać akcje spółki, uważa, że Niewiadów ma około 10-proc. udział w polskim rynku przyczep. 75 proc. produkcji z Niewiadowa trafia na eksport. Prezes Siczek wierzy, że kampery z jego firmy – tak jak przyczepy – będą się cieszyć zainteresowaniem w Polsce i za granicą.