Aktor Jerzy S. został skazany za potrącenie motocyklisty. Sąd wymierzył mu 12 tys. zł zł grzywny i 3-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
W środę przed krakowskim sądem rejonowym odbyła się pierwsza rozprawa Jerzego S. Obrona wnosiła o wyłączenie jawności rozprawy z uwagi na ważny interes oskarżonego, ale wycofała wniosek z uwagi na to, że aktor nie stawił się na rozprawę. Akt oskarżenia prokuratura skierowała do sądu dla Krakowa-Krowodrzy z końcem grudnia.
Akt oskarżenia przeciwko Jerzemu S. za prowadzenie w stanie nietrzeźwości wpłynął do Sądu Rejonowego dla Krakowa-Krowodrzy w ostatnich dniach grudnia. Z końcem listopada znany aktor usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. W Prokuraturze Rejonowej Kraków-Krowodrza Jerzy S. został przesłuchany w charakterze podejrzanego i złożył wyjaśnienia.
Jerzy Stuhr prowadził samochód pod wpływem alkoholu
- Przede wszystkim przyznał się do tego, że prowadził pojazd, będąc pod wpływem alkoholu. Wynikało to z faktu, że był wcześniej umówiony z pewną osobą, która przypomniała mu o tym spotkaniu nagle, on zapomniał o tym spotkaniu, w związku z tym czując się dobrze po kilku godzinach od spożycia alkoholu, wsiadł do samochodu i jechał na to spotkanie - przekazał wówczas podczas konferencji prasowej rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Hnatko.
Za prowadzenie w stanie nietrzeźwości Jerzemu S. grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch.
Jerzy Stuhr przyznał się do jazdy po alkoholu, rusza proces
Mężczyzna w połowie października potrącił na al. Mickiewicza w Krakowie 44-letniego motocyklistę. Jechał dalej, bo - jak tłumaczył potem na miejscu policji - nie zauważył kolizji. Kiedy został zatrzymany, badanie wykazało, że ma 0,7 promila alkoholu w organizmie.
Przeprosiny Stuhra
- Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika (motocyklisty - PAP) i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji - napisał Stuhr w oświadczeniu.