Do groźnego wypadku doszło w czwartek w tunelu Trodal między miastami Forde a Bergen w zachodniej Norwegii. Ze sklepienia odpadła część skały, poważnie uszkadzając prowadzony przez Grzegorza Mazura samochód. Karoseria nie uległa zniszczeniu jedynie nad głową kierowcy.

Reklama

"Nowe życie"

Mężczyźnie nic się nie stało. - Mam nowe życie, taką nową szansę - powiedział w reportażu Mazur. Podkreślił, że jest katolikiem i wierzy, że czuwa nad nim Anioł Stróż.

Polak, który był w drodze, aby odebrać z lotniska przylatujące z kraju dzieci, po uderzeniu zdołał jeszcze przejechać ok. 300 metrów i wyjechać z tunelu. - Z pewnością będę teraz więcej czasu spędzał z rodziną, a nie jak do tej pory w pracy - zapewnił.

Skała była tak dużego rozmiaru, że jej usunięcie z tunelu zajęło służbom kilka godzin.