Wyrok zapadł wprawdzie w sprawie jednej z niemieckich szkół jazdy, ale ma znaczenie dla wszystkich państw Unii Europejskiej. W Polsce może mieć skutki zarówno dla kandydatów na kierowców, jak i dla ośrodków nauki jazdy. Pierwsi mogą zapłacić więcej za kurs. Dla drugich to kolosalna zmiana w rozliczeniach VAT i podatku dochodowego.
Dotąd przyjmowano (przynajmniej w Polsce), że nauka jazdy jest zwolniona z VAT. Jej opodatkowanie oznaczałoby, że ośrodki szkoleniowe będą płacić ten podatek, ale będą też odliczać VAT wynikający z otrzymywanych faktur. Będą mogły odjąć go, na przykład kupując lub leasingując „elki” (więcej o skutkach podatkowych dla firm prowadzących kursy – patrz opinia eksperta).
Ministerstwo Finansów, zapytane przez DGP o skutki wyroku TSUE, odpowiedziało, że za wcześnie jeszcze, żeby wiążąco go komentować.
Dziś szkoły nie płacą VAT
Ostatnie interpretacje indywidualne w tej sprawie, które można znaleźć na stronie resortu finansów, pochodzą z 2015 r. i ze stycznia 2016 r. Wynika z nich, że szkolenia w celu uzyskania praw jazdy kategorii B, C, D i E są zwolnione z VAT jako usługi kształcenia lub przekwalifikowania zawodowego. Wyjątek dotyczy kursów na prawo jazdy kategorii A, które są niezbędne motocyklistom.
W interpretacjach tych fiskus przyznawał, że uzyskanie uprawnień do kierowania pojazdami jest obecnie jednym z podstawowych wymogów stawianych kandydatom do pracy na różne stanowiska. Stwierdzili tak m.in. dyrektor Izby Skarbowej w Poznaniu w interpretacji z 19 listopada 2015 r. (sygn. ILPP3/4512-1-140/15-4/JO) oraz wiceminister finansów Maciej Grabowski w odpowiedzi udzielonej 21 kwietnia 2011 r. na pytania senatorów.
TSUE: Podatek musi być
Podobnego zdania była niemiecka spółka A & G Fahrschul-Akademie GmbH. Pierwotnie rozliczała ona VAT od prowadzonych przez siebie kursów na prawo jazdy. Po kilku latach uznała jednak, że jest to usługa edukacyjna zwolniona z podatku. Niemiecki fiskus odmówił jednak prawa do korekty.
Sporu nie rozstrzygnął sąd, ponieważ zadał pytanie do unijnego trybunału. Spytał, czy kursy na prawo jazdy mogą być uznawane za kształcenie lub przekwalifikowanie zawodowe, lub za usługi nauczania prywatnego świadczone przez nauczycieli. Jeśli odpowiedź byłaby pozytywna, byłyby one zwolnione z podatku na podstawie art. 132 ust. 1 lit. i lub lit. j dyrektywy VAT.
Ani rzecznik generalny TSUE Maciej Szpunar, ani trybunał nie mieli wątpliwości, że kursy na prawo jazdy są opodatkowane. Rzecznik generalny przypomniał, że zasadniczo preferencja dla usług kształcenia lub przekwalifikowania zawodowego (art. 132 ust. 1 lit. i dyrektywy) dotyczy czynności wykonywanych w interesie publicznym.
– Nie ma o tym mowy w przypadku kursów na prawo jazdy, bo na zdobyciu uprawnień do kierowania autem zależeć powinno nie tyle państwu, ile samym kursantom – stwierdził Maciej Szpunar.
Nie przekonały go argumenty spółki, że edukacja kandydatów na kierowców ograniczy liczbę wypadków, a tym samym zwiększy bezpieczeństwo ruchu drogowego. – Interes publiczny leży tu w samym wprowadzeniu wymogu posiadania prawa jazdy, a nie w odbyciu szkolenia w tym celu – podkreślił rzecznik.
To nie edukacja
Tego samego zdania był TSUE. Uznał, że szkolenia kandydatów na kierowców to nauczanie specjalistyczne, które nie jest „samo w sobie równoważne z przekazywaniem wiedzy i kompetencji dotyczących obszernego i zróżnicowanego zespołu dziedzin, a także ich pogłębianiem oraz ich rozwojem, co jest charakterystyczne dla kształcenia powszechnego lub wyższego”.
TSUE zgodził się też z wnioskami rzecznika, że niemiecka spółka nie może być uznana za „nauczyciela”, bo taka definicja z założenia dotyczy jedynie osób fizycznych.