Lamborghini aventador to samochód egzotyczny i kosmicznie drogi. Ale w kolorze złotym to już niesamowita sensacja. Zwłaszcza kiedy na oczach świadków zderza się z innym autem. Tak było 1 stycznia na skrzyżowaniu Nowego Światu z Świętokrzyską w centrum Warszawy.

Reklama

- Kierowca lamborghini pomylił zieloną strzałkę z normalnym zielonym światłem i wjechał na czerwonym. Policja, według świadków, przyjechała po 15 minutach - relacjonuje w rozmowie z dziennik.pl Carlos92, fotograf i fan motoryzacji, który na miejscu zrobił zdjęcia i nagrał wideo.

- Złote lambo należy do właściciela klubów Cocomo - dodaje i zaznacza, że biznesmen posiada również jeszcze inne drogie auta.

A jak zachowywał się kierowca po uszkodzeniu "jeżdżącego rolexa"? - Nic sobie z tego wypadku ponoć nie robił, był cały czas zadowolony. Nawet kawałek zderzaka dał na pamiątkę pani z hondy, z którą się zderzył - opowiada nam Carlos92.

Carlos92 to jeden z pierwszych fotografów łowiących supersamochody na ulicach Warszawy. Dziś jest najbardziej znanym car spotterem w Polsce.

Załadowanie lamborghini na lawetę sprawiło trochę problemów, ale ostatecznie samochód zabrano z widoku gapiów.

Niektórzy internauci żałowali rozbitego lambo, ale nie obyło się bez szyderstw w stylu: "Ubezpieczyciel ogłosi upadłość".

Lamborghini aventador swoją nazwę zawdzięcza hiszpańskiemu bykowi, który w październiku 1993 roku wziął udział w korridzie na Saragossa Arena i zdobył Trofeo de la Pena La Madronera za wyjątkową odwagę w walce z torreadorem. Sercem auta jest 700-konny 12-cylindrowy silnik o pojemności 6,5 l. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h trwa 2,9 sekundy, a prędkość maksymalna to 350 km/h. Auto zbudowano z włókna węglowego wzmocnionego polimerem. Na rynku auto warte jest ponad 1,5 mln zł.