Szansa na rozwój jest jedynie w Skandynawii, Australii czy Ameryce Północnej.

- Przy ogromnej ilości samochodów przemieszczających się po autostradach, szosach i drogach w Europie to może być nie zawsze przyjemne. Po pierwsze tłok, po drugie poruszamy się trochę wolniej, a więc powodujemy niezadowolenie innych kierowców. Ustawienie takiego pojazdu na parkingu w mieście może sprawiać duży kłopot, bo jest po prostu za ciasno, a to jest duży samochód - wylicza dr Zdzisław Preisner, ekspert Katedry Turystyki i Rekreacji Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu.

Reklama

Podróżowanie z przyczepą lub samochodem kempingowym jest szczególnie popularne wśród Skandynawów, Holendrów, Niemców oraz Brytyjczyków. Preisner podkreśla, że to wygodny sposób, bo nie trzeba szukać noclegu i ponosić kosztów z tym związanych. Jednak ceny paliwa oraz zatrzymania przyczepy na polu kempingowym powodują, że cały koszt wyjazdu nie będzie dużo niższy od tradycyjnej podróży. Do tego zwykle trzeba wynająć samochód lub przyczepę, bo bardzo niewielu Polaków ma własne.

Preisner zauważa, że chociaż w większości krajów taki sposób podróżowania jest dość trudny, są regiony, gdzie przyczepy i samochody kempingowe spisują się doskonale.

- Doskonale to się sprawdza w Australii, Nowej Zelandii, w USA, Kanadzie. To wielkie tereny, nie tak gęsto zaludnione i tam podróżowanie tego typu samochodem to naprawdę ogromna przyjemność. To rodzaj wyprawy, jesteśmy zdani na siebie: mamy pojazd, posiłki przygotowujemy sami i to jest też zaleta, bo to są koszty odpowiadające zakupom żywności w supermarkecie. To daje świetne możliwości, pozwala na własne decyzje, gdzie się udajemy, gdzie spędzamy czas po całodziennej podróży - podkreśla Preisner.

W Europie najlepsza do takich podróży jest Skandynawia. Wynika to przede wszystkim z rzadkiej zabudowy oraz prawa, które umożliwia postój i zatrzymanie się na noc, także poza wyznaczonymi kempingami. Na przykład w Norwegii można bez ograniczeń i za darmo nocować w przyczepach i samochodach kempingowych, o ile tylko w promieniu 150 metrów nie znajduje się żadna zamieszkała posesja.

Preisner podkreśla, że nawet na krótki postój zaparkowanie samochodu kempingowego w dużych miastach może być problemem ze względu na sporą liczbę samochodów w sezonie turystycznym. Parkowanie takiego auta na noc jest w miastach zabronione. Utrudniałoby to życie mieszkańcom, ale ponadto mogłyby się pojawić problemy z zachowaniem czystości.

Reklama

Wybierając taki sposób podróży należy mieć też na uwadze względy bezpieczeństwa. Preisner odradza kempingowanie np. w Afryce.

- Taka forma podróży dla Polaków to przyszłość. Z powodów ekonomicznych wiele osób będzie decydowało się na to, aby posiadać taki własny domek na kółkach i móc decydować o miejscu podróży i czasie. Nie stanie się to powszechnością w Polsce w najbliższych latach - podsumowuje Preisner.

Trwa ładowanie wpisu