– Oficjalne dane statystyczne są błędne. Ponad 4 miliony samochodów, które nie istnieją, są zawarte w statystykach. To powoduje, że średni wiek samochodu w Polsce jest zawyżony według oficjalnych danych i wynosi aż piętnaście lat. Jednocześnie liczba samochodów w przeliczeniu na mieszkańca oficjalnie wydaje się, że jest taka jak w krajach Unii Europejskiej, a jest to absolutnie nieprawdą - podkreśla Alfred Franke ze Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych i ekspert Motofocus.

Reklama

Oficjalne dane opublikowane przez GUS na podstawie Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców wskazują, że w Polsce na koniec 2012 r. było niemal 19 mln samochodów osobowych. Oznacza to, że na tysiąc mieszkańców przypadało 486 aut – o dwa więcej niż wynosi unijna średnia.

Franke zauważa jednak, że błędy w tych danych widać gołym okiem. Wskazuje, że zgodnie z danymi, w Polsce co czwarty samochód na drodze powinien mieć starą, czarną tablicę rejestracyjną. Inne dane wskazują, że w Polsce jest dwa razy więcej syren niż toyot yaris. Dodatkowo, jeśli średni wiek samochodów wynosiłby 15 lat, po ulicach powinno jeździć znacznie więcej pojazdów mających powyżej 30 lat, czyli uznawanych za zabytki.

- Badania robione na zlecenie GUS, i nie tylko, wykazują, że średni wiek samochodu w Polsce to jest 11 lat, a liczba samochodów jest około 4 mln niższa niż oficjalnie. To powoduje, że politycy, decydenci, podejmując decyzję na podstawie oficjalnych danych statystycznych, podejmują błędne decyzje - przekonuje Franke.

Przyznaje, że obecny sposób prowadzenia statystyk jest trudny do zmiany. Wielu kierowców po wyrejestrowaniu samochodu nie zgłasza tego do urzędu komunikacyjnego. Propozycję wprowadzenia kar za takie zaniechanie odrzuciły w ubiegłym roku resorty transportu i finansów.

W opinii Alfreda Frankego pomóc mogłaby weryfikacja oficjalnych statystyk poprzez porównanie ich z bazą o ubezpieczeniach OC. Liczba pojazdów z obowiązkowym ubezpieczeniem jest znacznie niższa od oficjalnej liczby aut. Franke podkreśla, że duża liczba pojazdów bez ubezpieczenia jest podejrzana i należałoby ją zweryfikować.

– Być może nałożenie oficjalnych baz statystycznych i baz ubezpieczycieli w jakiś sposób rozwiązałoby ten problem, ale myślę, że specjaliści od tego typu tematów są w stanie znaleźć jeszcze lepsze rozwiązania – ocenia Franke. – Nie można na podstawie tych błędnych danych, podejmować decyzji rzutujących np. na wprowadzenie podatków dla właścicieli starszych samochodów, nie możemy karać kogoś za to, że nie stać go na kupienie nowego samochodu.