- Załatwisz flaszkę dla tego policjanta i sprawa będzie załatwiona - mówił strzelecki funkcjonariusz do znajomego ukaranego mandatem. Nie wiedział, że już wtedy jego telefon był na podsłuchu – donosi "Gazeta Wyborcza".
Operacja "Pajęczyna" prowadzona przez kilka miesięcy przez prokuraturę i Biuro Spraw Wewnętrznych polegała na rozpracowaniu policjantów ze strzeleckiej drogówki. Jak czytamy w GW funkcjonariusze w 2009 roku za wódkę przymykali oko na przestępstwa drogowe popełniane przez znajomych lub znajomych swoich znajomych.
Tak na przykład miało być w przypadku pewnej kobiety, która zaparkowała samochód, blokując przejście dla pieszych. W trakcie kontroli okazało się jeszcze, że nie ma dokumentów. Znała jednak policjanta Stanisława R. (głównego oskarżonego), który za butelkę wódki wszystko załatwił.
Z zapisu podsłuchów wynika, że dzwoniąc do policjantów, mówił im, że "załącznik" lub "zasób" jest, czyli że sprawca wykupi się butelką wódki. Nie chodziło o drogie alkohole. W akcie oskarżenia wyliczono, że "załącznik" kosztował nie więcej niż 31 zł.
Ostatecznie przed sądem stanęło osiem osób, w tym czterech policjantów i córka głównego oskarżonego. Za namową ojca wręczyła diagnoście, który miał przeprowadzać badania jej samochodu, łapówkę (także w postaci alkoholu).
Podczas procesu oskarżeni nie przyznali się do winy. Odmawiali składania wyjaśnień lub zaprzeczali zarzutom. Jednak ich tłumaczenia sąd w uzasadnieniu określił jako tak nieprawdopodobne, że aż kłócą się z logiką i zdrowym rozsądkiem. W efekcie główny oskarżony został skazany na rok i osiem miesięcy więzienia bez możliwości zawieszenia. Pozostali otrzymali kary w zawieszeniu.
GW relacjonuje, iż sąd w uzasadnieniu podkreślał, że bulwersująca jest nie tylko sprawa korupcji, ale także zachowanie oskarżonych - zwłaszcza głównego oskarżonego Stanisława R. W opinii sądu ten ostatni zanegował funkcję policjanta - zdaniem wymiaru sprawiedliwości trudno w jego przypadku mówić o moralności tego zawodu.
Ta potwierdzenie tego stwierdzenia sąd przypomniał m.in. treść nagrań, na których słychać, jak oskarżony w rozmowie z podwładnymi notorycznie przeklina.
Oskarżeni odwołali się od wyroków - teraz o sprawie zdecyduje Sąd Okręgowy w Opolu. Wyrok zostanie ogłoszony w przyszłym tygodniu.