Inne

Ostatnie samochody opuściły Tor Poznań. W ten sposób zakończyło się jedno z największych wydarzeń motoryzacyjnych w naszym kraju - Gran Turismo Polonia 2010. Gran Turismo Polonia 2010 to było już szóste spotkanie właścicieli superszybkich samochodów klasy GT w Polsce. Początkowo uczestnicy przyjeżdżali jedynie na Tor Poznań, by tam podnosić swoje umiejętności prowadzenia trudnych do okiełznania aut. Zmieniło się to z biegiem lat.

Reklama

"Podczas pierwszych wizyt w Poznaniu zauważyliśmy, że ludzie bardzo interesują się naszymi samochodami. Niektórzy, by zrobić zdjęcie autom musieli wspinać się na drzewo lub czaić się z aparatem na trasie między torem a hotelem. Bardzo dobrze rozumiemy, co to znaczy pasjonować się motoryzacją, więc postanowiliśmy dać każdemu szansę na to aby przyjrzał się tym pięknym samochodom z bliska. W ten sposób doszliśmy do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie zorganizowanie części otwartej, na ulicach miasta" - mówi Peter Ternström, organizator GTP.

GTP dla publiki
W porównaniu z ubiegłym rokiem formuła tegorocznej imprezy otwartej została poszerzona i odbyły się dwa pokazy otwarte - w sobotę (24 lipca) w Gdyni oraz w niedzielę (25 lipca) w Poznaniu. Mieszkańcy Trójmiasta mieli możliwość obejrzenia samochodów ustawionych na parkingu przy Skwerze Kościuszki, natomiast poznaniacy mieli dodatkowo okazję zobaczyć supersamochody w akcji, podczas pokazu na ulicy Arcybiskupa Baraniaka. Właśnie tam ogromną euforię wzbudziła załoga czarnego Nissana GTR ze Szwecji. W widowiskowy sposób auto wykonywało seriami nawroty, które mogły przyprawić o zawrót głowy. Co prawda zespół okupił tę dynamiczną jazdę awarią samochodu, jednak po pokazie kierowca nie wyglądał na zasmuconego. Wręcz przeciwnie, zamiast tego cieszył się żywiołową reakcją publicznością, która zarówno w stolicy Wielkopolski, jak i na Pomorzu nie zawiodła. Oba pokazy obejrzało na żywo po kilka tysięcy osób.

Reklama
Inne



Pod okiem instruktorów
Wraz z zakończeniem weekendu, Gran Turismo Polonia przeniosło się na Tor Poznań, gdzie odbyła się sportowa część imprezy, zamknięta dla kibiców. Tam, wraz z doświadczonymi instruktorami właściciele ponad 70 aut uczyli się jak najlepiej wykorzystać ich niesamowity potencjał.

"Rozwijając imprezę o dni otwarte musimy jednak pamiętać o tym, po co przede wszystkim kierowcy przyjeżdżają do Poznania. Jest tutaj ciekawy, wymagający tor, który jest doskonałym obiektem treningowym" - wyjaśnia Peter Ternström.

Osoby przyjeżdżające na Gran Turismo Polonia 2010 w większości brały udział w poprzednich edycjach. Jak zauważają instruktorzy impreza, poza samą możliwością przejazdów w profesjonalnych warunkach, jest świetną okazją do spotkania się właścicieli szybkich i mocnych aut oraz wymiany doświadczeń.

"Staramy się pokazać uczestnikom, że w jeździe po torze nie jest najważniejsza szybkość, lecz umiejętność kontrolowania pojazdu. Tak naprawdę tylko wtedy przejazd może dawać kierowcy maksymalną przyjemność. Dlatego też jeździmy z nim i próbujemy wyrobić w nich nawyk myślenia o samochodzie w określony sposób. Co ważne, uczestnicy też rozmawiają ze sobą. Wspólnie zastanawiają się np. jakie ciśnienie w kołach jest najlepsze na tor i opowiadają o swoich doświadczeniach. Tego typu spotkania to dla nich doskonała okazja by nauczyć się jeździć mądrze i bezpiecznie" - mówił Maciej Polody, szef wyszkolenia Gran Turismo Polonia 2010.

Inne
Reklama



W poszukiwaniu idealnej linii
W tym roku kierowcy mieli możliwość zmierzenia się z różnymi warunkami pogodowymi. Przez pierwsze dwa dni na torze było umiarkowanie ciepło i słonecznie. Uczestnicy wykorzystywali te znakomite warunki. Już wcześnie rano, w poniedziałek, na końcu prostej start/meta można było usłyszeć ogłuszający hałas aut pędzących blisko 280 km/h. Wśród nich brylowała egzotyczna Ultima GTR. Ważący niewiele ponad 1000 kg pojazd posiadał bowiem nieprawdopodobną moc 1000 KM.

Ostatniego dnia imprezy nastąpiło załamanie pogody. Od wczesnych godzin porannych z ciemnych chmur siąpił deszcz, który skutecznie utrudniał kierowcom jazdę. Pomimo tego, pod koniec dnia, mimo niesprzyjającej aury, zgodnie z zapowiedziami przeprowadzono egzamin. Uczestnicy mieli za zadanie odnaleźć idealną linię przejazdu. W tym roku najlepszy okazał się właściciel Lamborghini Gallardo.

"Inni uczestnicy, po teście podchodzili i zapewniali nas, że to oni w przyszłym roku znajdą idealną linię przejazdu. Widać zrozumieli, że najważniejsza jest kontrola i przemyślana jazda, a nie tylko prędkość" - podsumowuje Maciej Polody. Czy dotrzymają słowa? Najprawdopodobniej będzie trudniej. Po sukcesie tegorocznej edycji wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku pojawią się nowe załogi, w jeszcze bardziej wyjątkowych autach.

Inne
Inne
Inne
Inne
Inne
Inne