Jak się dowiedzieliśmy, w tym roku Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad planuje ogłosić przetargi warte ok. 10,8 mld zł.
– Branża budowlana od dawna czeka na ten moment. W latach 2016–2018 można się spodziewać spiętrzenia prac – przewiduje Bartłomiej Lachowicz, analityk KPMG. – Tym razem szok rynkowy wywołany kumulacją zleceń powinien być mniejszy niż w minionych latach – twierdzi. Według naszego rozmówcy uczestnicy rynku na podstawie bolesnych doświadczeń z lat 2012–2013 wiedzą już, jakie negatywne zjawiska może spowodować wpompowanie w branżę kilkudziesięciu miliardów złotych w tym samym czasie. – Budowlani gracze powinni już rozumieć, że trzeba ofertować ostrożniej oraz uwzględniać np. utrudniony dostęp do materiałów. Tym razem nie będzie też daty granicznej w postaci imprezy, jaką było Euro 2012. To powinno uspokoić rynek, choć z drugiej strony zmniejszy presję na terminowe kończenie prac – zauważa Lachowicz.
Największe i najbardziej wymagające przetargi w toku to np. cztery kontrakty na budowę autostrady A1 z Pyrzowic do Częstochowy oraz trzy na południową obwodnicę Warszawy, czyli drogę S2 wraz z 2,3-km tunelem drogowym na obrzeżach Warszawy. Oficjalnie unijna perspektywa 2014–2020 dopiero wystartowała. W czwartek premier Ewa Kopacz i unijna komisarz polityki regionalnej Corina Creţu zainicjowały programy z nowego budżetu. Dla szefowej GDDKiA Ewy Tomali-Boruckiej to była tylko symboliczna uroczystość. – Światło dla inwestycji zmieniło się z żółtego na zielone – usłyszeliśmy na korytarzach Dyrekcji. Eksperci przyznają, że Dyrekcja ruszyła spod świateł, zanim inni publiczni inwestorzy infrastrukturalni, jak PKP PLK, w ogóle odpalili silniki.
Od początku 2014 r. Dyrekcja podpisała umowy na 44 odcinki dróg o łącznej wartości 15,7 mld zł. W piątek GDDKiA dodała do tej liczby wart 790 mln zł kontrakt z Budimeksem i Ferrovialem na odcinek ekspresówki S3 na południe od węzła Lubin-Południe. Łącznie w realizacji jest 567 km dróg krajowych, z czego 442 km mają być sfinansowane z nowej perspektywy unijnej. Na brak pracy Dyrekcja nie może więc narzekać. Na trzy realizowane już kontrakty na projekt i budowę trasy S5 między Poznaniem i Wrocławiem wyda w tej perspektywie prawie 1,5 mld zł. Ponad 730 mln zł pochłonie 15-km odcinek obwodnicy Marek na trasie S8 na wylotówce z Warszawy w kierunku Białegostoku. W ramach budżetu na lata 2014–2020 powstaje też seria obwodnic, m.in. Bełchatowa, Brodnicy, Inowrocławia i Nysy, na które umowy już zawarto.
Spośród budów rozpoczętych w ramach poprzedniej perspektywy dominują kontynuacje prac po poprzednikach, którzy w niesławie zeszli z placów budów. W tej grupie mamy trzy odcinki autostrady A1 ze Strykowa do Tuszyna i wykończenie A4 z Rzeszowa do Jarosławia. GDDKiA przewiduje pełne wykorzystanie dostępnych środków z lat 2007–2013, z których rozliczamy się do końca roku. – W ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko zakontraktowaliśmy 100 proc. dostępnych pieniędzy, a refundacja z Komisji Europejskiej przekroczyła poziom 95 proc. – twierdzi rzecznik GDDKiA Jan Krynicki. Tylko w 2014 r. z tytułu wydatków zrefundowano GDDKiA kwotę 7,7 mld zł. – Nawet jeśli zostaną naliczone korekty w rozliczeniu określonego projektu, inne inwestycje są w stanie skonsumować środki niewykorzystane w innym projekcie – twierdzi Jan Krynicki.
Chęć drogowców do wydawania unijnych pieniędzy skłania liderów sektora do wzrostu zatrudnienia. Prezes Budimeksu Dariusz Blocher zapowiedział, że w 2015 r. zamierza zatrudnić 800 osób. Alfred Watzl z zarządu Strabag powiedział nam, że powiększy zespół jeszcze o pół tysiąca fachowców. Inni też się zbroją w oczekiwaniu na kontrakty. Skąd ta euforia?
– Na korzyść spółek budowlanych przemawiają spadające ceny paliw i materiałów budowlanych – asfaltu, cementu czy stali – ocenia Bartłomiej Lachowicz. – Nie wiadomo jednak, jak długo ten stan potrwa – ostrzega ekspert. MIR zakłada, że w latach 2014–2023 wydatki na budowę tras ekspresowych, autostrad i obwodnic wzdłuż dróg krajowych przekroczą 93 mld zł.