Firmy budowlane będą pozywały GDDKiA. Chcą, by drogowa agencja zapłaciła im dodatkowe 3,2 mld zł. O tyle ich zdaniem powinny zostać aneksowane kontrakty. Powód? Główny surowiec zdrożał o 42 proc.
Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad czeka zalew pozwów ze strony firm budujących drogi. Atutów dostarcza im Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa. Opracowała wzór pisma procesowego i zamówiła analizę, która ma pomóc wygrać spór z drogową agencją.
– Pierwszego pozwu przeciwko GDDKiA spodziewam się za dwa tygodnie. Zainteresowanie branży jest bardzo duże – mówi prezes izby Wojciech Malusi. – Firmy budowlane są zdeterminowane, bo zagląda im w oczy upadłość. Z drugiej strony mamy butną postawę GDDKiA, która pozostawia wykonawców samym sobie – twierdzi.
Cenowy pogrom
Rekordowy program inwestycyjny GDDKiA – obecnie w budowie 1454 km dróg za 51,7 mld zł – miał oznaczać eldorado dla wykonawców. Jednak drastyczna zmiana sytuacji na rynku sprawiła, że notują gigantyczne straty i grozi im fala bankructw.
Firmy realizujące kontrakty dla GDDKiA domagają się od inwestora dodatkowych 3,2 mld zł. Agencja rozpatrzyła na razie wnioski dotyczące ponad 1,6 mld zł, uznając jedynie roszczenia na kwotę 102 mln zł. – Nie mamy możliwości podniesienia wartości kontraktu, jeśli w umowie nie było klauzuli waloryzacyjnej – twierdzi Urszula Nelken z GDDKiA.
Dlatego firmy idą do sądu. Izba wytyka GDDKiA błędną politykę przetargową, w której podstawowe kryterium stanowiła cena. W efekcie w latach 2009 – 2010 wykonawcy schodzili z ofertami w przetargach poniżej kosztorysu inwestorskiego. Zaskoczył ich gwałtowny wzrostu cen asfaltu – o 42 proc. w 2011 r. W pozwie jest on określany jako zjawisko nadzwyczajne i nieprzewidziane, co według budowlańców otwiera drogę do aneksowania kontraktów.
Wpływ podwyżek asfaltu na kondycję finansową spółek przeanalizowała kancelaria Arcata Partners. Prawnicy zestawili zmianę cen asfaltu od 1 stycznia 2009 r. do 15 marca tego roku u wiodących producentów: Orlen Asfalt i Lotos Asfalt. Wynika z niej, że cenowy pogrom nastąpił w 2011 r. Obniżki występowały tylko w pierwszych kwartałach kolejnych lat, ale w zimie wykonawcy nie zamawiają asfaltu.
Z analizy wynika, że im dłuższy kontrakt, tym bardziej dotkliwe były wzrosty cen. Podczas realizacji dwuletnich kontraktów autostradowych wzrost cen wynosił 40 – 45 proc. A w strukturze kosztów operacyjnych koncernów drogowych materiały – głównie asfalt – to ok. 40 proc.
Przedstawiciele firm budowlanych jako przykład podają budowę tunelu pod kanałem La Manche i stadionu olimpijskiego w Londynie, których koszty rosły za zgodą publicznych inwestorów w miarę odkrywania przez wykonawców kolejnych nieprzewidzianych przeszkód.
Budujesz – ryzykujesz
Specjaliści przyznają, że błędem było zbudowanie przez GDDKiA specyfikacji przetargowej na parametrze ceny, bo to wymusza niższą jakość. Do walki w sądzie o aneksy podchodzą jednak sceptycznie.
– Ceny żadnego z dóbr nie można przewidzieć, a działalność gospodarcza wiąże się z podejmowaniem ryzyka – mówi analityk Bartłomiej Lachowicz z KPMG. – Kiedy przed 2008 r. firmy budowlane zawierały korzystne kontrakty, po których ceny materiałów spadły, żadna z nich nie proponowała, że zwróci pieniądze do GDDKiA – przypomina.
Konflikt się zaostrza. W tym tygodniu szef GDDKiA Lech Witecki ujawnił czarną listę wykonawców, którzy podczas budowy autostrad najczęściej dopuszczali się fuszerek.
W odpowiedzi Wojciech Malusi uderza między oczy: – Premier Donald Tusk ośmieszył się, obiecując przejezdność autostrad na Euro 2012. Odpowiedzialni za fiasko, w tym dyrektor Lech Witecki, powinni zostać natychmiast zdymisjonowani.