Jak się okazuje, bracia z Podlasia jednak wcale nie zaginęli, ale po prostu dali dyla z domu i postanowili odwiedzić mieszkającą w Krakowie dziewczynę jednego z nich. Szło im nawet dobrze, ale na drodze miłości stanęła… góra. Jak bowiem podaje policja, w miniony piątek (14 lipca) dyżurny skarżyskiej jednostki policji otrzymał zgłoszenie o dwóch mężczyznach jadących motorowerem po ekspresowej "siódemce". Z informacji przekazanych od innych kierowców wynikało, że jadący skuterem po pasie awaryjnym mają problemy, aby podjechać pod Górę Pogorzelską.
Na miejsce pojechali policjanci drogówki, a w tym samym czasie dyżurny otrzymał komunikat z komendy w Wysokiem Mazowieckiem o zaginięciu dwóch braci w wieku 27 i 16 lat. Po kłótni z rodzicami mieli oni zabrać z domu motorower i odjechać w nieznanym kierunku. Mundurowi nie napotkali skutera na drodze szybkiego ruchu, ale chwilę później zauważyli jednoślad na ulicy Wojska Polskiego. Kiedy zatrzymali jednoślad do kontroli, okazało się, że podróżują nim zaginieni bracia z Podlasia. Tłumaczyli policjantom, że zmierzają do dziewczyny młodszego z nich, która mieszka w Krakowie. Niestety, na miejsce nie dotarli, bo stróże prawa przekazali ich ojcu.
Autostrada i droga ekspresowa: nie dla motorowerów. Nawet jeśli chodzi o miłość!
Przepisy wyraźnie zabraniają wjeżdżania na autostradę i drogę ekspresową motorowerom. Łamanie tego zakazu to nie tylko zagrożenie dla kierowcy takiego jednośladu, ale i dla pozostałych uczestników ruchu - choćby ze względu na znaczną różnicę w prędkości między motorowerem, a wyprzedzającymi go samochodami.