Tym razem nie deszcz i chmury a upał i słońce towarzyszyły zmaganiom radomskiej rundy przedfinałowych wyścigów Kia Lotos Race 2011. Tor kartingowy powitał 37 półfinalistów, w gronie których znów była jedna zawodniczka - Katarzyna Małkowska ze Złotowa.
Ale w gronie zwycięzców ponownie powitaliśmy trzech panów – zaledwie 16-letniego Łukasza Sokoła z Krakowa, Michała Karolczyka z Częstochowy i Pawła Totha z Bobrowników.
Trzecia odsłona półfinałowych zmagań Kia Lotos Race 2011 po raz kolejny potwierdziła niesłychanie wysoki poziom uczestników imprezy, ich ogromną wolę walki i pragnienie zwycięstwa.
Niestety po raz pierwszy mieliśmy w wyścigu groźnie wyglądający incydent, który szczęśliwie zakończył się bezpiecznie dla zawodnika i sprzętu. Wszystkim unaoczniły się się zagrożenia istniejące w sportach motorowych lecz jednocześnie był to przykład, jak istotne są kwestie bezpieczeństwa w Kia Lotos Race 2011.
Podczas jednego z przedfinałowych wyścigów Tomasz Wachelka z Częstochowy, przy dużej prędkości wypadł z toru i wywrócił się razem z gokartem. Bieg został natychmiast przerwany, na torze błyskawicznie znaleźli się ratownicy medyczni, którzy zaopiekowali się poszkodowanym. Zawodnika odwieziono do szpitala na obserwację, a ten po badaniach, wrócił bez uszczerbku na zdrowiu na tor.
"Chyba wygrały emocje, właśnie wyprzedziłem konkurenta i nie zahamowałem przed kolejnym zakrętem. Później już wszystko działo się bardzo szybko. Szczęśliwie zakończyło się na siniakach" - mówił nieco obolały, ale cały pechowiec.
Po treningach czasowych do przedfinałowych zmagań stanęło 32 zawodników, którzy w czterech biegach wyłonili ósemkę finalistów...
12 okrążeń kulminacyjnego wyścigu trzymało w nieustającym napięciu widzów, kibiców i samych uczestników, którzy tasowali się na swoich pozycjach niemal na każdym zakręcie. O czystą, sportową walkę uważnie dbali sędziowie i niestety po raz pierwszy w półfinałach KLR 2011 musieli ukarać wykluczeniem z wyścigu jednego z finalistów. Zbyt agresywne ataki na konkurenta zakończyły się najpierw ostrzeżeniem, a później pokazaniem czarnej flagi, przekreślającej marzenia o dalszej rywalizacji.
Łukasz Sokół też otrzymał ostrzeżenie od sędziów podczas tego biegu, lecz później czysto już przebijał się do przodu, aby na ostatnim okrążeniu zdobyć pozycję lidera. Pojechał zatem jak prawdziwy mistrz, na którym stara się wzorować:
"Moim idolem jest Robert Kubica i stąd moja pasja do sportów motorowych, mówił. Wcześniej startowałem tylko na gokartach w hali, a na otwartym torze jestem po raz pierwszy, więc zwycięstwo tutaj jest dla mnie ogromną niespodzianką. Bardzo cieszę się, że tu jestem. Było dużo jeżdżenia, szybko, a to się liczy w motorsporcie."
Zdobywca drugiej pozycji także w wyścigach lub rajdach widzi swoją przyszłość:
"O Kia Lotos Race dowiedziałem się z telewizji i wiedziałem, że muszę w tym wziąć udział. Sporty motorowe to moja wielka pasja. A teraz mam przed sobą ogromną szansę. Za mną bardzo trudny wyścig. Startowałem z szóstej pozycji i kiedy znalazłem się na pierwszym, to nie mogłem w to uwierzyć. Bałem się tylko, żeby czegoś nie popsuć. Potem wyprzedził mnie Łukasz, ale wolałem z nim nie walczyć o zwycięstwo za wszelką cenę, bo mogło się to skończyć wypadnięciem z toru."
Podium uzupełnił również startujący z dalszej, bo piątej pozycji, Paweł Toth:
"Dwa lata temu po raz pierwszy pojechałem z kolegą na gokarty i tak się tym sportem zaraziłem" - mówił. "Teraz w internecie przeczytałem o tej imprezie i postanowiłem wziąć w niej udział. Już podczas pierwszej wizyty na torze kartingowym zrobiłem bardzo dobry czas i udało się awansować do półfinałów. Teraz jestem tutaj i tak do końca nie mogę w to jeszcze uwierzyć."