Prokuratura przedstawiła Piotrowi L. zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, jakim w tym przypadku był samochód. Wystąpiła również do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień - powiedział w czwartek PAP rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.

Reklama

Do zdarzenia doszło w ub. tygodniu na stacji paliw przy ulicy Palki w Łodzi. Pod dystrybutor podjechał nissan almera na łódzkich tablicach rejestracyjnych. Gdy kierowca samochodu tankował paliwo, pracownica stacji zauważyła, że na szybie nie ma naklejki z numerem rejestracyjnym. Podejrzewała, że może dojść do kradzieży paliwa i postanowiła to wyjaśnić.

Gdy kierowca nissana zobaczył kobietę, przerwał tankowanie i gwałtownie ruszył potrącając ją. Pokrzywdzona upadła na maskę samochodu, jednak sprawca nie zatrzymał się i kontynuował ucieczkę. Dopiero po kilku metrach ofiara rozboju spadła na ziemię, a nissan przejechał jej po nodze. Sprawca uciekł nie udzielając pomocy poszkodowanej. Na skutek zdarzenia potrącona doznała otwartego złamania prawej nogi. Złodziej ukradł paliwo warte ponad 200 zł.

Szybko okazało się, że tablice rejestracyjne zamontowane w nissanie były kradzione. Zabezpieczono nagranie z monitoringu stacji.

Jak poinformowała PAP rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka policjanci dotarli do warsztatu samochodowego w Aleksandrowie Łódzkim. Na miejscu funkcjonariusze zastali cztery osoby, wśród których był typowany podejrzewany Piotr L. ps. "Niki Lauda". Jego wygląd wiernie odpowiadał wizerunkowi sprawcy rozboju z łódzkiej stacji paliw. Mimo że podawał inne dane osobowe został zatrzymany. Jego dane ustalono na podstawie linii papilarnych.

Reklama

"Okazało się, że mężczyzna, który aktualnie nie ma stałego miejsca zameldowania, poszukiwany jest kilkoma listami gończymi za różne przestępstwa. Na podstawie orzeczonych już wyroków ma do odbycia ponad 13 lat kary pozbawienia wolności" - wyjaśniła Kącka.

Teraz za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi mu do 15 lat więzienia. Policjanci nadal ustalają miejsce ukrycia nissana almery.