"Pod wględem liczby wypadków, osób które w nich zginęły lub zostały ranne, te święta były gorsze od ubiegłorocznych" - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Przypomniał, że w tym samym okresie w 2010 r. w 292 wypadkach zginęło 27 osób a 394 zostały ranne.
Jak dodał, najczęstszą przyczyną drogowych tragedii była brawura kierowców, przekładająca się na nadmierną prędkość. "Niestety w wielu rejonach Polski trwają remonty dróg. Kierowcy stoją w korkach, a później starają się to +nadrobić+ za wszelką cenę, nie zwracają uwagi na swoje bezpieczeństwo ani bezpieczeństwo tych z którymi jadą" - zaznaczył rzecznik.
Ocenił również, że dość spokojnym dniem był poniedziałek - drugi dzień świąt. "Spodziewaliśmy się powrotów i dużego ruchu, tym bardziej, że w pozostałe dni ruch na drogach był duży. Wiele osób prawdopodobnie wydłużyło jednak świąteczny wypoczynek. Wracać będą później, być może nawet po weekendzie majowym" - podkreślił Sokołowski.
Odniósł się też do liczby pijanych kierowców, których zatrzymali policjanci. "Te liczby są ogromne. To przerażające, że każdego dnia, mimo wysokich kar setki osób decydują się na to by prowadzić samochód pod wpływem alkoholu" - powiedział.
Policyjna akcja rozpoczęła się w Wielki Piątek. Funkcjonariusze sprawdzali m.in. trzeźwość kierowców, prędkość z jaką jadą, stan techniczny aut i sposób przewożenia dzieci.