Panowie z Porsche są wierni zasadzie, że lepsze jest wrogiem dobrego i dlatego największą przeróbką na zewnątrz są delikatnie zmienione światła. Teraz mają bardziej złowieszcze spojrzenie. Znawcy znajdą jeszcze kilka subtelnych różnic.

Rewolucja rozegrała się za to pod karoserią. Wszystkie silniki mają bezpośredni wtrysk benzyny. Podstawowe cayenne będzie napędzał motor 3.6 V6/290 KM zamiast słabszego o 40 KM 3.2 V6. Takie auto do setki przyspiesza w 8,1 sekundy.

Bardziej pieprzna wersja S ma 385 KM z ośmiocylindrowego 4.8 l. Tu poza bezpośrednim wtryskiem są jeszcze zmienne fazy rozrządu. Efekt? Pół tysiąca Nm momentu obrotowego i sprint do setki w ciut ponad 6 sekund. Prędkości maksymalna 252 km/h.

Najostrzejszy cayenne turbo na tym samym silniku ma założone biturbo (dwie sprężarki). W rezultacie kierowca dostaje 500 KM i 700 Nm momentu. Piekielną moc przenosi 6-stopniowy automat Tiptronic S. Robi to na tyle szybko i wydajnie, że grubo ponad 2-tonowy potwór pierwszą "setkę" załatwia w 5,1 sekundy, a licznik zatrzymuje się dopiero przy 275 km/h.

Mocniej doprawione porsche cayenne pojawią się po nowym roku.







Reklama