Auta tego rodzaju jeżdżą niemal bezszelestnie. Zwłaszcza w ruchu miejskim nie słychać odgłosu silnika, który podpowiada niewidomym, że właśnie zbliża się samochód i nie wolno wchodzić na ulicę. Obrazowo - dla takich osób jeśli czegoś nie słychać, to znaczy, że tego nie ma, więc nieświadomi niebezpieczeństwa wpadają wprost pod koła jadącego auta…
Na pomoc niepełnosprawnym ruszyli politycy - na razie w Kalifornii. Senat stanowy przegłosował już specjalną ustawę - według tego dokumentu pojazdy hybrydowe i elektryczne muszą być na tyle głośne, by słyszały je osoby niewidome lub z poważną wadą wzroku.
Póki co sprawą zajmie się specjalna komisja, która zbada problem, a potem wymyśli, w jaki sposób miałyby hałasować te ciche auta. Rozporządzenie czeka też na podpis gubernatora Arnolda Schwarzeneggera.
Cztery kółka na prąd lub z napędem hybrydowym są zmorą ludzi niewidomych. Dlaczego? To auta, których zwyczajnie nie słychać, więc łatwo pod nie wpaść.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama