- Co z zakazem aut spalinowych? Jest zwrot akcji w sprawie 2035 roku
- 1 października ważny dzień. Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku do likwidacji
- Chińskie samochody szkodliwe dla europejskiego przemysłu i miejsc pracy
- Europejczycy wolą kupować samochody spalinowe
- To nie silnik Diesla czy benzynowy jest szkodnikiem
Co z zakazem aut spalinowych? Jest zwrot akcji w sprawie 2035 roku
Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 roku wisi nad kierowcami niczym miecz Damoklesa. Silnik Diesla i benzynowy na paliwa kopalne (m.in. benzynę 95, olej napędowy) za 10 lat mają zniknąć z oferty producentów. W ich miejsce w salonach sprzedaży masowo pojawią się auta elektryczne – zasilane prądem z akumulatorów lub energią powstałą w wyniku przetworzenia wodoru w ogniwach paliwowych – zakładają przepisy przejęte decyzją Rady UE. Nowe prawo przewiduje także obowiązek 100 proc. redukcji emisji dwutlenku węgla w przypadku nowych aut po 2035 roku. Pośrednie cele minimalizacji emisji na 2030 rok ustalono na 55 proc. dla samochodów osobowych oraz 50 proc. dla dostawczaków. Producenci, którzy nie dostosują się nowych przepisów będą narażeni na wysokie kary finansowe. Założenia założeniami, a rzeczywistość pisze inny scenariusz.
Samochody elektryczne nie sprzedają się tak jakby chcieli tego niektórzy producenci oraz przyklaskujące im frakcje polityczne czy lobbyści. Spowolnienie w tej części rynku motoryzacyjnego przerodziło się w falę pesymizmu, a ta wreszcie uderzyła w mury siedziby kanclerza Niemiec Friedricha Merza. I wygląda na to, że czeka nas sensacyjny zwrot akcji ws. zakazu sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku.
1 października ważny dzień. Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku do likwidacji
Merz wezwał do odstąpienia od terminu zakazu stosowania silników spalinowych, wyznaczonego na 2035 r. Agencja Bloomberg twierdzi, że szef niemieckiego rządu ma zabiegać o zniesienie zakazu na nieformalnym szczycie liderów UE w środę 1 października w Kopenhadze. Dla kierowców to może być historyczny dzień…
– Polska delegacja nigdy nie popierała wprowadzania zakazu produkcji i sprzedaży samochodów spalinowych – mówi dziennik.pl europoseł KO Dariusz Joński, który jest jednym z koordynatorów z ramienia Europejskiej Partii Ludowej w komisji transportu Parlamentu Europejskiego. – Oczekujemy, że jeszcze w tym roku zostanie ogłoszona rewizja i mapa drogowa odejścia od zakazu sprzedaży aut spalinowych w 2035 roku. To jest ten czas, nasza delegacja się nie ugnie, nie chcemy żadnej zmiany terminu. Zakazami nikogo nie przekonamy – należy promować hybrydy i auta elektryczne, ale nie zakazywać spalinowych – podkreślił.
Zdaniem Jońskiego wezwanie do takiego kroku przez kanclerza Merza jest przełomowe. – Niemcy zorientowali się i szybko policzyli, że jeśli nic nie zrobią, to w ciągu najbliższych 5 lat tylko w Niemczech pracę straci 100 000 osób – w Volkswagenie, w Audi, a nawet tak drogiej marce, jaką jest Porsche. Sytuacja u francuskich producentów wygląda podobnie – Renault czy Peugeot także mówią o redukcji zatrudnienia – zauważa europoseł.
Chińskie samochody szkodliwe dla europejskiego przemysłu i miejsc pracy
Joński wylicza, że w europejskiej motoryzacji pracuje 13 mln ludzi. Tylko w Polsce jest to niemal 200 000 osób, a fabryki międzynarodowych koncernów produkują u nas 800 000 samochodów. W jego ocenie biznes ten jest zagrożony również przez ekspansję chińskich samochodów, które są sprzedawane bo po dumpingowych cenach.
– Propozycja kanclerza Niemiec pojawia się po niedawnych targach motoryzacyjnych w Monachium, gdzie niemieccy producenci nie pokazali nic nowego czy sensacyjnego. Chińczycy zagrali ofensywnie – nowymi i dużo tańszymi modelami. Wiemy, że rząd chiński dopłaca do tych samochodów po to, żeby wejść oczywiście na rynek UE i żeby wykosić europejskie firmy motoryzacyjne, które są głównym spoiwem gospodarki europejskiej. Więc musimy je ochronić i zainwestować – stwierdził.
Europejczycy wolą kupować samochody spalinowe
W ocenie Jońskiego skasowanie zakazu samochodów spalinowych od 2035 roku jest ważne również dlatego, że kierowcy chcą mieć wybór. Do tego wolą jednak kupować samochody spalinowe.
– Szczególnie w tej części Europy, gdzie Polska jest państwem frontowym ludzie mają pewne obawy z kupowaniem aut elektrycznych i wiemy dlaczego. Wystarczy zaatakować elektrownię, żeby takie samochody unieruchomić – mówi europoseł. – Mamy też ogromny problem z infrastrukturą do ładowania. I to nie jest problem tylko Europy Wschodniej, ale całej Europy. Na dobrą sprawę mamy około 10 proc. ładowarek do samochodów, to jest zbyt mało, żeby faktycznie bez czekania, bez kolejki ładować samochody. W Polsce mamy całe wielkie osiedla mieszkaniowe, tzw. blokowiska, gdzie często w ogóle brakuje ładowarek, więc w to trzeba zainwestować. Auta elektryczne nie są pierwszym wyborem, jak się spodziewano wcześniej. Może to się kiedyś zmieni, ale na razie nie – zauważa polityk.
To nie silnik Diesla czy benzynowy jest szkodnikiem
Producenci od początku różnie podchodzą do zakazu sprzedaży samochodów spalinowych. Część już całkowicie przestawiła produkcję na auta elektryczne, a teraz przyszło otrzeźwienie – rewidują plany i wracają do tradycyjnych jednostek napędowych. Inni w oczekiwaniu na rozwój wypadków postanowili zachować zimną krew i robić swoje do "godziny zero". W drugim obozie jest np. Mazda, która racjonalnie podchodzi do sprawy napędów.
– Do 2035 roku należy kontynuować dyskusje z Komisją Europejską, z rządami różnych krajów. To nie jest kwestia technologii – powiedział dziennik.pl Wojciech Halarewicz, wiceprezes Mazda Europe. – Założenie zawsze było takie, że wyznaczcie nam cele emisji CO2, ale nie mówcie nam jaką technologią to osiągnąć. Wolność technologiczna była podstawą wszelkich rozmów. Biorąc pod uwagę paliwa ekologiczne, dlaczego silnik spalinowy miałby być przekreślony? Politykom łatwo sięgać po uproszczenia. Mazda będzie gotowa na wszelkie legislacje, dlatego inwestujemy w nową skalowalną platformę elektryczną. Jednak jeśli będzie bardziej rozsądne podejście do neutralności technologicznej, to sądzę, że jest przyszłość dla silnika spalinowego. (...) Dzisiaj jesteśmy w okresie przejściowym, a w okresie przejściowym są turbulencje. Dlatego musimy podejść do tego na spokojnie, na chłodno. Wierzymy, że silnik spalinowy ma przyszłość. To nie silnik Diesla czy benzynowy jest szkodnikiem, tylko problemem jest to co wlejemy do zbiornika samochodu – ocenił.
1,3 mld samochodów z silnikami spalinowymi dostanie nowe życie
Czym więc tankować samochody? Inżynierowie Mazdy wskazują na biopaliwa i e-paliwa. Jednak tu różnica także jest ważna. Ekologicznym paliwem nie będzie to wytwarzane z roślin wyhodowanych na polach, na których można wyprodukować żywność. Mazda eksperymentuje z pozyskaniem biopaliwa z masy biologicznej np. biodiesla z alg morskich. Tego typu paliwa można również wytworzyć z niepotrzebnych materiałów po uprawie lub wycince lasów. Drugi temat to e-paliwa, czyli paliwa syntetyczne na bazie czystego wodoru. Zdaniem Mazdy, jeżeli prześledzimy szeroki wachlarz dostępnych rozwiązań i sposób użytkowania samochodów, to w roku 2050 świat nie będzie wyłącznie elektryczny. Technologie będą zróżnicowane.
Z kolei Porsche wierzy w paliwa syntetyczne. Firma rozpoczęła już przemysłową produkcję e-paliwa, które powstaje z wody, dwutlenku węgla i energii wiatrowej. W ocenie inżynierów z Zuffenhausen takie paliwo pozwala na niemal neutralną pod względem emisji CO2 pracę silników benzynowych. W efekcie ponad 1,3 mld samochodów z silnikami spalinowymi może zyskać nowe życie na całe dekady.
Szef BMW ostrzega przed wykluczeniem i wycięciem aut przystępnych cenowo
Do uśmiercenia aut na benzynę i olej napędowy odniósł się także prezes BMW Oliver Zipse. Szef niemieckiego koncernu nie owijał w bawełnę. Jego zdaniem nieprzemyślane przejście w 100 proc. na elektromobilność sprawi, że z oferty producentów znikną auta przystępne cenowo. A to może przynieść daleko idące skutki polityczne i społeczne.
– Gdy nagle stajesz się właścicielem auta tylko dla bogatych, to super niebezpieczna rzecz – powiedział Zipse cytowany przez Automotive News Europe. – Odbierając samochody na mocy prawa, na miejscu polityków byłbym bardzo ostrożny – przestrzegł szef BMW.