- To już pewne, badanie techniczne będzie droższe. Nowe przepisy już w czerwcu 2025
- 130 zł zapłaci każdy kierowca? Nowa cena za badanie techniczne o 30 proc. wyższa
- Diagnosta zrobi zdjęcia auta w SKP. Trudniej o pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym
- Koniec z oszukiwaniem na przebiegu
- Biorą się za samochody starsze niż 10-letnie
To już pewne, badanie techniczne będzie droższe. Nowe przepisy już w czerwcu 2025
Ministerstwo Infrastruktury zamierza wdrożyć w życie nowe przepisy, które wprowadzą zamiany zarówno w opłatach, jak i samych procedurach przeglądu na ścieżce diagnostycznej. Na jakim etapie są prace w resorcie? Okazuje się, że ministerstwo ma już gotową ustawę, która wprowadzi podwyżki cen za badanie techniczne. Zdaniem RMF FM rząd czeka z prezentacją i rozpoczęciem procedowania nowych przepisów na czerwiec, gdy będzie już po wyborach prezydenckich. Jakich zmian mogą spodziewać się kierowcy?
– W projekcie planowane jest wprowadzenie ustawowego mechanizmu cyklicznej waloryzacji stawki opłaty za przeprowadzenie badania technicznego pojazdu, opłaty dodatkowej za przeprowadzenie badania technicznego po wyznaczonym terminie, jak również nałożenie obowiązku dokumentowania fotograficznego obecności pojazdu podczas badania – powiedziała dziennik.pl Anna Szumańska, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury.
130 zł zapłaci każdy kierowca? Nowa cena za badanie techniczne o 30 proc. wyższa
Resort zamierza powiązać stawki za badanie technicznie ze średnim wynagrodzeniem za pracę obliczonym na podstawie 4. kwartału w danym roku. W efekcie cena obowiązująca kierowców ma co roku wzrastać o ten wskaźnik. Jakiej podwyżki mają spodziewać się zmotoryzowani?
Z doniesień medialnych wynika, że na początek to może być podwyżka rzędu 20-30 procent. Czyli opłata za badanie techniczne samochodu osobowego miałby wzrosnąć z 98 zł do ok. 120-130 zł. Z takiej kwoty raczej nie będą zadowoleni ludzie związani ze środowiskiem Stacji Kontroli Pojazdów. Przedsiębiorcy prowadzący SKP domagają się kwoty na poziomie 246-260 zł brutto.
Diagnosta zrobi zdjęcia auta w SKP. Trudniej o pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym
Razem z podwyżką cen ministerstwo szykuje zmiany w procedurach. Najważniejsza nowość to fotografowanie samochodu na ścieżce diagnostycznej podczas badania technicznego. Dziś diagności nie prowadzą dokumentacji fotograficznej każdego kontrolowanego pojazdu. Reforma ma to zmienić i do bazy CEP diagnosta będzie musiał wysłać po 5 zdjęć każdego auta. Lista zawiera:
- Drogomierz z przebiegiem auta (licznik kilometrów),
- Przód i tył pojazdu,
- Dwa boki – lewa i prawa strona auta czy motocykla także będzie mogła być ujęta po przekątnej.
Zdjęcie licznika ułatwi potwierdzenie przebiegu np. w razie błędnego lub nieczytelnego zapisania przez diagnostę. Łatwiej też będzie ustalić, kiedy doszło do pomyłki. To również oznacza koniec podbijania pieczątki w dowodzie rejestracyjnym auta, które nawet nie pojawiło się ścieżce diagnostycznej SKP.
Koniec z oszukiwaniem na przebiegu
Reforma przewidziana przez ministerstwo wpisuje się w przedstawioną właśnie przez Komisję Europejską zmianę w dyrektywach dotyczących okresowych badań technicznych pojazdów i dowodów rejestracyjnych. KE za pomocą nowych przepisów chce walczyć z oszustwami dotyczącymi przebiegu używanych samochodów i utrudnić możliwość manipulowania przy drogomierzach przed ponowną rejestracją auta w innym państwie UE. Sposobem na przekręty ma być obowiązkowe rejestrowanie wskazań drogomierzy w krajowych bazach danych i udostępnianie tych informacji innym państwom członkowskim przed ponowną rejestracją używanego pojazdu.
Zdaniem KE przeszkodą we wdrożeniu tego rozwiązania są papierowe dokumenty. Dlatego przewidziano wdrożenie cyfrowego dowodu rejestracyjnego oraz cyfrowego świadectwa zdatności do ruchu drogowego.
Biorą się za samochody starsze niż 10-letnie
Zmiany opracowane przez KE zaostrzą także kontrole pojazdów starszych niż 10 lat. Proponowane przepisy przewidują, że we wszystkich krajach UE okresowe badania techniczne ponad 10-letnich aut będą musiały być wykonywane co roku (Polska i większość państw członkowskich już stosuje taki obowiązek, teraz już nie będzie od niego ucieczki). Ułatwieniem będzie możliwość wykonania okresowego badania technicznego w innych krajach UE.
Wycięty filtr DPF? Rząd kręci bat na kierowców
Z podwyżką w opłatach za badania techniczne powiązane są zmiany w wyposażeniu stacji. Lista obejmuje m.in. wymianę obecnie stosowanych przez SKP dymomierzy na liczniki cząstek stałych, które pozwalają wykryć, czy pojazd z silnikiem Diesla ma uszkodzony lub wycięty filtr DPF.
Także to rozwiązanie polskiego rządu koresponduje z przepisami pokazanymi przez Komisję. Otóż KE proponuje badanie emisji spalin obowiązkowo prowadzić w nowocześniejszy sposób, czyli przez pomiar liczby cząstek stałych, który do tej pory był zalecany, ale nie obligatoryjny. W ten sposób urzędnicy chcą wyeliminować z ruchu samochody z wadliwym silnikiem Diesla.
Dziś na polskich stacjach do kontroli pojazdów z silnikami Diesla używa się dymomierzy (a przynajmniej powinno). Bada się nim przepuszczalność światła w spalinach. Jednak w przypadku nowych samochodów spełniających normy Euro 5 i wyższe to urządzenie jest nieskuteczne. Dlaczego?
Będzie wzrost liczby badań z wynikiem negatywnym
Wiele nowych aut ma zainstalowane ograniczniki prędkości obrotowej na postoju. Silnika nie da się "wkręcić" wyżej niż na przykład 1500 obr./min. Pomiaru dymomierzem należy dokonać przy pełnej prędkości obrotowej, nawet powyżej 4000 obr./min. Urządzenie liczy średnią z trzech pomiarów. Dlatego gdy diagnosta wykonuje pomiar dymomierzem, kierowcy boją się, czy nie dojdzie do uszkodzenia silnika. W skrajnych przypadkach, gdy jest on mocno wyeksploatowany, może dojść do rozbiegania silnika.
Naturalną konsekwencją zastosowania liczników cząstek stałych będzie wzrost liczby badań z wynikiem negatywnym. Wielu kierowców zapewne się zdziwi. Bez ponownego montażu DPF o pozytywnym wyniku badania technicznego nie ma mowy. A to oznacza koszt na poziomie kilku tysięcy złotych w zależności od marki i modelu auta. Czy będą kary za wycięcie DPF? Tym powinno zająć się Ministerstwo Sprawiedliwości.
Masz auto z napędem 4x4? Zapłacisz więcej
Resort zaskoczy również użytkowników samochodów z napędem na cztery koła. – W takich autach badanie techniczne jest wykonywane w szerszym zakresie. Stąd skłaniamy się ku temu, żeby pojazdy z napędem 4x4 były wyżej wycenione niż inne auta osobowe – zapowiedział wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec.
30 dni wcześniej na badanie techniczne
Badanie techniczne będzie można przeprowadzić na 30 dni przed datą kolejnego przeglądu. Resort wziął pod uwagę, że właściciel auta nie zawsze może być na SKP w wyznaczonym dniu np. ze względu na zaplanowany wyjazd zagraniczny. Jednocześnie okres ważności badania technicznego zostanie wydłużony o miesiąc do 13 miesięcy.
Zapłacisz 400 zł za badanie techniczne po terminie
Ministerstwo wprowadzi także kary dla kierowców za spóźnienie na badanie techniczne. Sankcje przewidziano na trzech poziomach:
- Spóźnienie o tydzień to stawka wyższa o 100 proc. – przy 98 zł dzisiejszej ceny za badanie auta opłata karna to niecałe 200 zł za 7 dni poślizgu;
- Po 3 tygodniach stawka rosłaby o 200 proc., czyli na dziś do prawie 300 zł;
- 90 dni opóźnienia cena wyższa od standardowej o 300 proc. – dziś w takiej sytuacji kierowca za badanie techniczne miałby zapłacić niemal 400 zł.
Nowe ceny za badanie techniczne będą jednak wyższe, stąd i kara za spóźnienie na przegląd wzrośnie. Pieniądze z dodatkowych opłat w części mają trafić na infrastrukturę służącą bezpieczeństwu w ruchu drogowym. Część otrzyma Transportowy Dozór Techniczny, który nadzoruje SKP. Część tych środków ministerstwo chce również przekazać do stacji diagnostycznych, czyli byłby to dodatkowy dochód SKP.
Ile kosztuje badanie techniczne samochodu w 2025 roku?
Badanie techniczne samochodu osobowego kosztuje dziś 98 zł brutto. W przypadku auta wyposażonego w instalację gazu LPG z kieszeni trzeba wyjąć 162 zł. Przegląd okresowy motocykla to 62 zł, a ciężarówki 153 zł. Jednocześnie są to stawki obowiązujące od 2004 roku, czyli od 21 lat.
Przedsiębiorcy prowadzący Stacje Kontroli Pojazdów narzekają, że niemal trzecia część tych kwot to podatki. Jednocześnie przez ponad dwie dekady rosły koszty prowadzenia SKP, w tym: rachunki za prąd, gaz i utrzymanie budynku, wynagrodzenia diagnostów, legalizacja i serwis urządzeń, wymiana narzędzi.