Dzisiaj rano zakończyłem proces przyznawania rent specjalnych dla dzieci, które zostały osierocone w wypadku niedaleko Stalowej Woli - oświadczył szef rządu.
Wyraził przy tym ubolewanie, że niestety takie wypadki zdarzają się coraz częściej. Chcę z całą mocą powiedzieć, że przystąpimy bardzo szybko także do prac legislacyjnych, które będą bardzo jasno określały odpowiedzialność osób prowadzących pojazd pod wpływem alkoholu - zapowiedział premier.
Bat na pijanych kierowców
To będzie odpowiedzialność nie tylko karna, ale to będzie odpowiedzialność polegająca na tym, że takie osoby będą zobowiązane do płacenia alimentów osobom, które pozostały przy życiu - osobom z rodziny, osobom poszkodowanym - podkreślił Morawiecki.
Premier wyjaśnił, że chodzi o to, "żeby wszyscy Polacy mieli jasność, że osoba która pod wpływem alkoholu wsiada za kółko, to potencjalnie ktoś, kto może doprowadzić do zabicia innych osób".
Zapewnił jednocześnie, że chciałby, żeby do takich wypadków nie dochodziło i żeby ludzie dziesięć razy zastanowili się, zanim usiądą za kierownicą pod wpływem alkoholu. "Nigdy nie jeździmy po pijanemu, nigdy niech nikt w Polsce nie jeździ pod wpływem alkoholu" - apelował premier.
Tragiczny wypadek
W poniedziałek prokuratura postawiła 37-letniemu mężczyźnie zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym w stanie nietrzeźwości. Do zdarzenia doszło w sobotę w Stalowej Woli (Podkarpackie).
Jak poinformował prokurator Adam Cierpiatka z Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli, "to przestępstwo z uwagi na stan nietrzeźwości zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat 12". Nadto ogłoszono mu drugi zarzut. Dotyczy on kierowania w stanie nietrzeźwości pojazdem mechanicznym – powiedział.
Prokurator dodał, że "podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu przestępstw oraz odmówił składania wyjaśnień".
Mężczyzna przebywa w szpitalu, gdzie trafił po wypadku.
Do tragicznego wypadku doszło na drodze woj. nr 871 w Stalowej Woli. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 37-letni mężczyzna kierujący audi S7 prawdopodobnie w trakcie wyprzedzania zderzył się z jadącym z przeciwka audi A4, którym podróżowały trzy osoby: 37-letnia kobieta, 39-letni mężczyzna i ich dziecko - 2,5-roczny chłopiec.
Mimo reanimacji nie udało się uratować kobiety i mężczyzny jadących audi A4. Natomiast dziecko i kierowca z audi S7 trafili do szpitala.
2,5-roczny chłopiec, którego rodzice zginęli w wypadku, decyzją sadu rodzinnego trafił pod opiekę dziadków.