Marek Suski oraz szef resortu aktywów państwowych Jacek Sasin urządzali sobie coś w rodzaju wyścigów na drodze – donosi Fakt. Z relacji tabloidu wynika, że zwykli kierowcy dla własnego bezpieczeństwa musieli zjeżdżać na pobocze przed rządową kolumną pędzącą na sygnałach. Co robił tam Suski, jeśli jest poza rządem, a więc jego Volkswagen Passat nie mógł korzystać z dających uprzywilejowanie syren i niebieskich świateł?

Reklama

Paparazzi, który nagrał przejazd twierdzi, że Suski chciał podczepić się do rządowej kolumny i dotrzymać kroku wicepremierowi w drodze na posiedzenie wyjazdowe klubu PiS w miejscowości Przysucha. Na spotkaniu zebrali się m.in. prezes partii Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki oraz posłowie, senatorowie i europarlamentarzyści tej partii.

Marek Suski, prawo jazdy i paparazzi

Marek Suski wraz z innymi posłami na pokładzie pędził swoim Passatem przez lokalne miejscowości łamiąc przy tym dwukrotnie dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym – relacjonuje gazeta.

Przypominamy, że za tzw. 50+ policja zatrzymuje prawo jazdy na trzy miesiące. Do tego na nagraniu widać jak licznik Audi, którym reporter jechał za politykiem PiS pokazuje nawet 153 km/h na prostej drodze.

Otwartym pozostaje pytanie: kto w przypadku konfrontacji z drogówką wyszedłby obronną ręką? Kierowca VW Passata, czy paparazzi?

A Suski miał powiedzieć bulwarówce, że nie przypomina sobie takiego zdarzenia.

policja / Dziennik Gazeta Prawna