W centrum Poznania rozegrały się sceny ja z filmu gangsterskiego, tyle że policjanci byli prawdziwi i kierowca Porsche nie był aktorem. Mężczyzna za kółkiem czarnego SUV-a uciekając przez stróżami prawa na Starym Rynku doprowadził nawet do kolizji z radiowozem. Po czym skręcił i staranował ogródki restauracyjne. Po drodze zdążył zniszczyć jeszcze inne radiowozy. Próbował nawet przejechać policjanta.
Dramatyczny pościg zakończył się dopiero po tym, jak Porsche utknęło w bramie do parku Chopina. Mężczyznę policjanci wyciągnęli z auta po rozbiciu szyby. Kierowca był trzeźwy, nie umiał wytłumaczyć dlaczego uciekał. Twierdził nawet, że to nie on kierował samochodem.
Policja wyliczyła mu pięć zarzutów: uszkodzenia mienia, stworzenia bezpośredniego zagrożenia dla życia lub ciężkiego uszczerbku zdrowia dla wielu osób, niezatrzymania się do kontroli, próbie przejechania policjanta, czyli naruszeniu nietykalności cielesnej funkcjonariusza.