Nie mamy zbyt wielu marek made in Poland, które odniosłyby spektakularny sukces za granicą, podobnie jak niewiele jest branż, które z powodzeniem podbijają międzynarodowe rynki. Meble, kosmetyki, produkty spożywcze czy jachty są na krótkiej liście rozpoznawalnych na świecie towarów z Polski. W ostatnich latach znalazły się w tej grupie pojazdy marki Solaris. Podpoznański producent oprócz rekordowej sprzedaży i obrotów w 2017 r. może z optymizmem patrzeć na ten rok. Portfolio na 2018 r. zawiera zamówienia na ponad 1400 autobusów i trolejbusów. Duża część kontraktów to pojazdy z napędem elektrycznym. W tym segmencie Solaris jest jednym z czołowych producentów. W ubiegłym roku Solaris Urbino 12 electric zdobył tytuł najlepszego autobusu miejskiego w Europie. Pojazdy tej marki są obecne w 700 miastach, w 32 krajach, na czterech kontynentach. W ubiegłym roku niemal 70 proc. sprzedaży trafiło na eksport.
Chętnych nie zabraknie
Dlaczego więc rodzina Olszewskich zdecydowała się na poszukiwanie kupca na swój biznes? – To powody osobiste, a nie perspektywy dla rozwoju rynku autobusów elektrycznych. Te wciąż są bardzo dobre – mówi nasz informator znający szczegóły transakcji.
– Chętnych na zakup firmy nie brakuje. Wśród nich są podmioty z Turcji i Chin. Co ciekawe, najprawdopodobniej najpoważniejsi konkurenci Solaria z Niemiec, czyli Mercedes i Man, nie są zaangażowani w proces sprzedaży. To pewnie jest jakaś szansa, że nawet zmiana właściciela nie spowoduje, że marka zniknie z rynku – mówi przedstawiciel jednego z funduszy private equity, który nie rozważa inwestycji w tym segmencie. Nasi informatorzy wskazują, że dwa inne tego typu podmioty są obecnie w procesie due diligence.
Wybór na doradcę firmy Goetzpartners mógł sugerować, że preferowane jest szukanie nabywcy właśnie za Odrą. Wiele wskazuje jednak, że tak się nie stanie.
– To, do kogo trafi Solaris, będzie zależało pewnie nie tylko od ceny, ale i od tego, jakie nowy inwestor zarysuje perspektywy rozwoju firmy. Dopóki prace nad transportem autonomicznym nie wychodzą poza eksperymenty, dopóty biznes Solarisa jest rozwojowy i dochodowy. Poza tym jako niskoemisyjny będzie wspierany i preferowany przez rządy wielu krajów czy Unię Europejską – podkreśla osoba znająca szczegóły transakcji.
Wskazuje, że jeśli właściciele nie zdecydują się na sprzedaż całego biznesu, to mogą wpuścić do firmy inwestora mniejszościowego albo oddać zarządzanie osobom niezwiązanym z rodziną.
– To wydaje się mniej prawdopodobnym wariantem, a podmioty, do których trafiło zaproszenie, zostały poinformowane, że w grę wchodzi sprzedaż – dodaje.
Solaris może pozostać polski
Ze źródeł rządowych dowiedzieliśmy się, że procesowi sprzedaży przygląda się państwowy wehikuł finansowy, czyli Polski Fundusz Rozwoju. Nasi rozmówcy wskazują, że nie chodzi o to, aby Solaris został znacjonalizowany, a raczej o przygotowanie oferty zakupu producenta autobusów wspólnie z prywatnym partnerem.
– W takim scenariuszu PFR mógłby objąć np. 20–30 proc. udziałów, a reszta trafiłaby do inwestora prywatnego lub konsorcjum podmiotów prywatnych – mówi nam jeden z ministrów i przypomina, że wpisuje się to w Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju i jeden z jej filarów, czyli rozwój elektromobilności oparty nie tylko na projekcie polskiego auta osobowego, który wciąż nie może nabrać rozpędu, lecz także na rozwoju produkcji autobusów elektrycznych.
PFR nie komentuje swoich działań. Niedawno jednak zaangażował się m.in. w ratowanie Pesy i obecnie jest jedynym podmiotem, który został dopuszczony do negocjacji w sprawie kapitałowego wejścia do bydgoskiego producenta taboru. O wyłączność na rozmowy z państwowym funduszem rywalizowała czeska Škoda. Postawienie na nogi Pesy – według pomysłu, jaki urodził się w PFR – mogłoby być pierwszym krokiem do konsolidacji polskich producentów taboru i zbudowania podmiotu mogącego konkurować na rynku europejskim z największymi graczami.
Elektryczne perspektywy
Polska jest obecnie jednym z największych producentów autobusów w Unii Europejskiej. – Jest to w dużej mierze zasługą naszych rodzimych marek. Polscy producenci inwestują z powodzeniem m.in. w rozwój segmentu autobusów elektrycznych, czemu w najbliższych latach powinny sprzyjać propozycje Komisji Europejskiej dotyczące istotnego zwiększenia udziału zeroemisyjnych autobusów we flotach miejskich – mówi Przemysław Szywacz, dyrektor w dziale doradztwa podatkowego w KPMG w Polsce. Zwraca jednocześnie uwagę, że rodzimi producenci rozepchnęli się na tym rynku i zbudowali sobie rozpoznawalność mimo ograniczonego jak dotąd zakresu wsparcia ze strony państwa.
– Istnieją silne podstawy, aby nadchodząca rewolucja pod znakiem elektromobilności w przypadku Polski przybrała realny wymiar w postaci autobusów elektrycznych, a innowacyjne produkty polskich producentów stały się naszym znakiem rozpoznawczym w branży producentów autobusów – podkreśla Przemysław Szywacz.
Sam Solaris, podsumowując swoją ubiegłoroczną działalność, zwracał uwagę, że za granicą i w Polsce zauważalny jest trend wzrostu sprzedaży autobusów elektrycznych i hybrydowych. Wielkopolska spółka była jednym z pierwszych producentów w Europie, którzy postawili na rozwój tego typu pojazdów.
– Kupując taką firmę, trzeba jednak mieć świadomość, że transport miejski bardzo mocno się zmienia i to, co dzisiaj wydaje się mocno wzrostowym trendem, może zostać wyparte przez inną technologię – mówi nam zarządzający jednym z funduszy inwestycyjnych, który nie zdecydował się na przedstawienie oferty zakupu Solarisa.