Prezydenckie BMW, które 4 marca 2016 roku wyleciało z autostrady A4 pod Opolem było wyposażone w trzy opony, które nosiły ślady "eksploatacji w warunkach zaniżonego ciśnienia przez kilkanaście tysięcy kilometrów" - tak twierdzą biegli z Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Przemysłu Oponiarskiego "Stomil" w Poznaniu.

Reklama
dziennik.pl

Prawdziwość ich opinii potwierdził prowadzący tę sprawę prokurator Stanisław Bar. Uściśla jednak, że to tylko część materiału śledztwa, z którego wynika, że uszkodzenie ogumienia mogło być efektem wypadku prezydenckiej limuzyny.

- Poza tym ci biegli przesłuchani na końcowym etapie postępowania stwierdzili, że te zmiany wcale nie musiały powstać na skutek eksploatacji w warunkach zaniżonego ciśnienia, co wcześniej lansowali w wydanej opinii, ale mogły być również, choć tego nie są pewni, pochodną wad w procesie produkcji - powiedział RMF FM Bar.

Ujawniona opinia nie ma żadnego wpływu na śledztwo. - Zostało umorzone, bo nawet takie uszkodzenia nie stanowiły bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu - skwitował prokurator.

Reklama
dziennik.pl