O tym, że Chińczycy mieliby zbudować w Polsce fabrykę e-aut, mówi się nie od dziś. Jako pierwsi informowaliśmy o tym w styczniu. Teraz ten pomysł nieco się urealnia ze względu na zainteresowanie polskiego rządu budową elektrowni atomowej, niewykluczone, że w ramach współpracy technologicznej z koncernami z Chin.
Do inwestycji wskazana zostałaby zapewne firma Jiangxi Special Electric Motor. Obecnie sprzedaje ona auta w ponad 50 krajach, a klientów obsługuje ponad setka autoryzowanych dilerów. Samochód sprzedawany przez Chińczyków jest częściowo projektem duńskiej firmy Insero – i takie samochody byłyby produkowane w Polsce.
Rozwój elektromobilności to jeden z filarów rządowej Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju wicepremiera Mateusza Morawieckiego. To także oczko w głowie ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. Plany rozwoju tej dziedziny są bardzo ambitne. Już w 2025 r. na polskich drogach ma pojawić się milion samochodów elektrycznych wyprodukowanych w Polsce. Problem w tym, że na realizację tego planu rząd nie ma na razie funduszy. Między innymi dlatego upadła sprawa wciągnięcia we współpracę japońskiego Nissana. – Stąd pomysł, by wybudować fabrykę takich pojazdów w ramach chińskiego offsetu za zgodę na zastosowanie chińskiej technologii atomowej w polskiej elektrowni – mówi nam osoba zbliżona do kręgów rządowych. O tym, że rząd nie wyklucza współpracy w kwestii atomu z Chińczykami, pisaliśmy szerzej we wczorajszym DGP.
Jak udało nam się nieoficjalnie ustalić, fabryka miałaby powstać w Siedlcach. Powody takiej decyzji są dwa. Po pierwsze, PiS od lat mówił o potrzebie wyrównywania różnic między dużymi i małymi miastami. Taki ruch wpisywałby się w logikę zasypywania tego podziału. Drugi powód jest polityczny. Siedlce to matecznik ministra Tchórzewskiego.
Niezależnie od tego, gdzie powstanie fabryka polskich samochodów elektrycznych, będzie musiała stawić czoła ogromnej konkurencji. „Elektryki” chcą teraz produkować niemal wszyscy. I są wśród nich potężniejsi gracze niż Polska. Na początku sierpnia wspólne plany budowy e-auta ogłosili japońscy giganci motoryzacyjni: Toyota i Mazda. Za 1,6 mld dol. zbudują fabrykę samochodów elektrycznych w USA. Zakład będzie produkował 300 tys. pojazdów rocznie, a zatrudnienie w nim znajdą 4 tys. osób. Zacznie produkować auta w 2021 r. W Stanach Japończycy staną w szranki z rozpychającą się tam coraz bardziej Teslą. Na najnowszy samochód firmy Elona Muska Tesla Model 3 zapisało się już blisko pół miliona osób, mimo iż jeszcze mało kto miał okazję nim jeździć. Dziennie do kolejki oczekujących na Model 3 dołącza 1800 osób.
Ofensywę w elektromobilności planują także Niemcy. Rząd Angeli Merkel chce, by na niemieckich drogach do 2020 r. znalazło się pół miliona samochodów elektrycznych. Na początek na ten cel przeznaczono miliard euro. Za zakup samochodu elektrycznego Niemcy dostaną od rządu 4 tys. euro. Dodatkowo przez 10 lat nie będą płacić podatku drogowego. Ostatnio zamiar budowy samochodu elektrycznego zapowiedziała Skoda. Ale za segment elektromobilności biorą się nie tylko producenci tradycyjnych aut. W ciągu ostatnich kilku lat na badania nad elektromobilnością amerykański gigant informatyczno-telekomunikacyjny Apple wydał 20 mld dol.
Na razie nie wiadomo, ile miałaby kosztować fabryka w Siedlcach i kiedy dokładnie miałaby powstać. Szacunkowo można przypuszczać, że jej budowa oraz stworzenie miliona aut (jak się wstępnie zakłada) pochłonęłyby astronomiczną kwotę do 100 mld zł. Możliwe, że byłoby trochę taniej, gdyby zakład nie musiał powstawać od zera. W Siedlcach działa bowiem firma Bozamet, która zajmuje się produkcją części dla przemysłu motoryzacyjnego i która mogłaby stać się fundamentem inwestycji. Jeśli jednak fabryka w Siedlcach miałaby dostarczyć do 2025 r. wspomniany milion samochodów, jej możliwości produkcyjne musiałyby być podobne do tych Toyoty i Mazdy.
Ta inwestycja bez wątpienia jest nam potrzebna, ponieważ elektromobilność w najbliższych latach będzie rozwijać się dynamicznie na całym świecie. Wartość sektora osiągnie w 2030 r. 2,6 bln dol. W 2040 r. na świecie będą jeździć dwa miliardy samochodów. Aż jedna czwarta z nich będzie miała napęd elektryczny. Choć w wyścigu o względy klientów startują potężni gracze, to lider jeszcze się nie wyłonił. Szanse, że zostaną nim Polacy, są minimalne, ale inwestycje w elektromobilność to także rozwój innowacji, nie tylko w dziedzinie motoryzacji. To potencjalnie także rewolucja w branży energetycznej. Ministerstwo Energii przewiduje w Planie Rozwoju Elektromobilności, że e-motoryzacja wygeneruje w Polsce potrzeby konsumpcyjne w zakresie energii elektrycznej o wartości 20 mld zł.
Siedlce to matecznik ministra Tchórzewskiego