Z informacji Komendy Stołecznej Policji wynika, że wszystko wydarzyło się po wylądowaniu Air Force One przed godziną 23.00 w pobliżu skrzyżowania ulicy Żwirki i Wigury z ulicą Wyjazd. W trakcie przejazdu kolumny z prezydentem USA Donaldem Trumpem do jednego z funkcjonariuszy zabezpieczających trasę, podbiegła kobieta i zaalarmowała go o mężczyźnie, który kilka metrów dalej upadł na chodnik i stracił przytomność.
Policja informuje, że do akcji włączyło się trzech mundurowych. Po sprawdzeniu czynności życiowych leżącego człowieka przystąpili do jego reanimacji. Prowadzili ją na zmianę do czasu przyjazdu karetki pogotowia.
Okazało się, że 37-latek był w bardzo ciężkim stanie. Dopiero po użyciu defibrylatora wróciły czynności życiowe. Mężczyzna trafił do jednego z warszawskich szpitali, gdzie pozostaje pod opieką lekarzy.
- Ponieważ mężczyzna nie posiadał przy sobie żadnych dokumentów, jeden z policjantów, którzy brali udział w reanimacji, zajął się ustaleniem jego tożsamości. Okazało się, że mężczyzna jest mieszkańcem pobliskiego osiedla. Funkcjonariusz pomógł żonie poszkodowanego mężczyzny dotrzeć do szpitala, do którego został przewieziony jej mąż - wyjaśniła Komenda Stołeczna Policji.