"Fakt" odgrzał głośną sprawę wypadku motocyklowego Jarosława Wałęsy z 2011 roku, do którego doszło na trasie z Torunia do Warszawy.
Według biegłych, na drodze z ograniczeniem do 90 km/h Jarosław Wałęsa pędził swoim motocyklem nawet 146 km/h. Zderzył się z samochodem. Mimo że europoseł przekroczył wtedy dopuszczalną prędkość - dostał od ubezpieczyciela 100 tys. zł odszkodowania! - donosi bulwarówka.
"Fakt" przypomina, że polityk - mimo, że złamał przepisy - poniósł jedynie konsekwencje zdrowotne całej sprawy.
Sąd podtrzymał ustalenia biegłych, że Wałęsa jechał zbyt szybko. Sprawa o wykroczenie drogowe uległa jednak przedawnieniu - czytamy w dzienniku.
W 2012 r. Sąd Rejonowy w Sierpcu uznał za winnego kierowcę samochodu i nakazał mu wypłacić Wałęsie zadośćuczynienie w wysokości 20 tys. zł. - Całą tę kwotę, zgodnie z obietnicą przekazałem na ofiary wypadków motocyklowych - mówi europoseł PO.
Gazeta zauważa, że za sprawcę wypadku został uznany kierowca samochodu osobowego, który ruszając z pobocza nie zauważył mknącego z niedozwoloną prędkością motocykla.