To już trzynasty raz - na szesnaście startów - Audi wygrało 24-godzinny wyścig w Le Mans. Nie było łatwo… Audi Sport Team Joest musiał stoczyć ostry pojedynek z powracającą do Le Mans marką Porsche oraz z Toyotą, a wynik tego pojedynku pozostawał długo nierozstrzygnięty. Dopiero w końcowej fazie wyścigu szala zwycięstwa przeważyła się na korzyść obu egzemplarzy Audi R18 e-tron quattro.
W nowym regulaminie Le Mans, jeszcze bardziej niż dotychczas, podkreślono kwestię efektywności pojazdów - wyjaśnił Ulrich Hackenberg, który jako członek zarządu ds. rozwoju technicznego odpowiada w koncernie Audi także za program sportów motorowych. Wraz z TDI, w Le Mans po raz kolejny zwyciężyła najbardziej efektywna technika napędu na świecie. Zastosowanie świateł laserowych to również ogromny sukces, potwierdzający prawidłowy kierunek rozwoju naszych pionierskich osiągnięć. Chciałbym podziękować wszystkim, którzy pracowali na tą wygraną. Przede wszystkim całej drużynie Audi Sport - dodał Hackenberg.
Nie obyło się bez wypadków
Po ciężkim wypadku Loica Duvala podczas środowego treningu, Audi Sport Team Joest musiał w rekordowo krótkim czasie odbudować Audi R18 e-tron quattro z numerem startowym "1" i zastąpić Loïca Markiem Gené. Fakt, że zarówno samochód, jak i jego kierowcy już w niedzielny poranek byli prawie zwycięzcami, mówi wszystko o doskonałości mechaników.
Niestety, zjazd do alei serwisowej, wymiana zaworu wtryskowego i turbiny na krótko przed końcem zmagań, nie pozwoliły na ziszczenie się tego niemal bajkowego scenariusza o tryumfie mimo ogromu przeciwności. Z trzema okrążeniami straty Lucas di Grassi, Marc Gené i Tom Kristensen zajęli ostatecznie drugie miejsce.
W niedzielę, około godz. 5.00 rano, Marcel Fässler, André Lotterer i Benoît Tréluyer przejęli po raz pierwszy prowadzenie. Wcześniej przez całą noc nieprzerwanie wywierali presję na prowadzącą przez długi czas Toyotę. Ponieważ także w ich Audi R18 konieczna była wymiana turbiny, bolid z numerem startowym "2" spadł w tym czasie na trzecią pozycję.
Jednak kierowcy nie dali za wygraną. Ponownie wysunęli "dwójkę" na prowadzenie w widowiskowym pościgu, podczas którego Andre Lotterer pobił rekord najszybszego w tej edycji okrążenia toru: 3 minuty, 22 sekundy i 567 setnych.
Ogromy pech prześladował trzecie Audi R18 e-tron quattro, którym jechali Filipe Albuquerque, Marco Bonanomi i Oliver Jarvis. Po dobrym etapie początkowym, w tył pojazdu z numerem startowym "3", podczas jazdy za samochodem bezpieczeństwa w strugach deszczu na Prostej Hunaudières, z dużą prędkością uderzyło GT Ferrari. Napęd R18 został tak bardzo uszkodzony, że Marco Bonanomi po półtorej godzinie musiał wycofać się z wyścigu.
Dla Audi to już trzynaste zwycięstwo w 24 Heures, ósme z napędem TDI i trzecie z wyścigową hybrydą.
Team Reinholda Joesta świętował swój piętnasty sukces w najznamienitszym długodystansowym wyścigu na świecie. To również trzecia wygrana - po tryumfach w latach 2011 i 2012 - zespołu kierowców w składzie Marcel Fassler, Andre Lotterer i Benoit Treluyer.