Od kilku dni w Gdańsku toczy się gorąca publiczna debata dotycząca usuwania z poboczy dróg krzyży i zniczy. Wywołała ją zapowiedź Rady Powiatu Gdańskiego, która na jutrzejszym posiedzeniu zamierza ustanowić opłaty za zajęcie pasa drogi. Miałoby to dotyczyć również krzyży ustawionych w miejscach, gdzie doszło do śmiertelnych wypadków drogowych.
– Chodziło nam przede wszystkim o różnego rodzaju instalacje, na przykład reklamy czy gazociągi – wyjaśnia Marian Cichon, wicestarosta gdański.
Dodaje, że w przygotowanej przez radę liście obiektów, których postawienie w pasie drogi wymaga zgody powiatu (a następnie wnoszenia opłat), nie ma krzyży. Wicestarosta przyznaje jednak, że można je podciągnąć pod pojawiającą się na końcu listy kategorię „inne”.
Marian Cichon uważa, że jeśli nawet uchwała zostanie jutro przyjęta, problem się nie rozwiąże. Trudność polega na tym, że nie wiadomo, jak ten przepis należałoby stosować.
Reklama
– Opłata ma być uzależniona od powierzchni zajmowanej przez obiekt. Nie do końca wiem, jak wyliczyć powierzchnię krzyża czy znicza – mówi wicestarosta.
Drugim problemem jest odnalezienie osoby, która bez zezwolenia ustawiła w pasie drogowym taki symbol, i zmuszenie jej do wniesienia opłaty.
Według prof. Huberta Izdebskiego, specjalisty od prawa administracyjnego z Uniwersytetu Warszawskiego, sprawa nie jest prosta.
– Uchwały można podejmować tylko na podstawie upoważnienia ustawowego. Ustawa pozwala na ustalenie opłat za zajmowanie pasa drogowego. Samorządowcy nie mają jednak kompetencji pozwalających zakazywać ustawiania w tym pasie (lub gdziekolwiek indziej) symboli religijnych – mówi prof. Izdebski.



Tymczasem na ten problem uwagę zwrócili już samorządowcy z innych zakątków Polski. Przyznają, że palące się przy jezdni znicze faktycznie oślepiają kierowców i mogą być dla nich niebezpieczne.
– Chodnik czy jezdnia nie są miejscem, gdzie powinno czcić się zmarłych. Ustawienie krzyża przy drodze nie tylko jest zbezczeszczeniem tego symbolu, ale także stanowi zagrożenie dla kierowców – relacjonuje Jerzy Wierchowicz, radny z Gorzowa Wielkopolskiego.
Uważa, że uporządkowaniem poboczy powinna zająć się straż miejska. Radny rozpoczął dyskusję na ten temat podczas posiedzenia Komisji Gospodarki i Rozwoju Rady Miasta Gorzowa. Nic jednak nie wskórał. Członkowie komisji uznali, że problem nie jest na tyle poważny, by nim się zajmować. Dlatego Jerzy Wierchowicz zwrócił się do prezydenta z interpelacją.
– Sprawa ma zostać rozpatrzona – relacjonuje radny.
Z problemem tym ponad dwa lata temu walczyła też Warszawa. Zleciła usuwanie krzyży ustawionych nielegalnie w miejscach wypadków firmie oczyszczającej Sita.
– Dziś w stolicy takiego problemu już nie ma – zapewnia Bartosz Milczarczyk, rzecznik prasowy Urzędu m. st. Warszawy.
1 zł dziennie za 1 mkw. powierzchni obiektu znajdującego się w pasie drogowym ma wynosić opłata w powiecie gdańskim