Fakt" donosi, że Jacek Kurski ma w samochodzie urządzenie, które ostrzega przed policyjnymi kontrolami. Bulwarówka zauważyła, że polityk zostawił w widocznym miejscu antyradar. Gdyby został złapany z tym urządzeniem we Francji, straciłby auto. W Polsce maksymalna kara to trzy tysiące złotych. Jednak gazeta podkreśla, że europoseł ma immunitet.
Tabloid przypomina, że jeszcze niedawno Jacek Kurski woził w aucie radio cb. Ale teraz postanowił sprawić sobie urządzenie, które – jak zapewniają producenci – jest niezawodne w wykrywaniu policyjnych radarów. "Ekstremalnie poprawiona wydajność wykrywania pasm radarowych oraz laserowych i udowodniona skuteczność. Wykrywa najnowsze pasmo Ku stosowane bardzo często w zachodniej Europie" – to według sprzedawców zalety antyradaru, który w swoim bmw ma Jacek Kurski. To cacko kosztuje ok. 850 złotych.
"Urządzenie, który wykrywa pracę policyjnych urządzeń jest w Polsce zabronione" – mówi "Faktowi" podinsp. Jarosław Gnatowski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Za jego używanie grozi mandat: 3 punkty karne i do 500 złotych. Ale to nie wszystko.
"Policjant nie zawsze ma pewność, czy to antyradar. Na dodatek kierowcy często kłamią, że to nawigacja czy coś innego. Dlatego sprawę kieruje się do sądu grodzkiego, a wtedy biegły sprawdza, co to za sprzęt" – wyjaśnia podinsp. Wojciech Ratyński z KGP. Wtedy kara może być wyższa. Bo maksymalna grzywna, jaką może orzec sąd, to 3000 zł. Problem w tym, że by postawić europosła przed sądem, trzeba go pozbawić immunitetu.
Na koniec tabloid wylicza grzeszki drogowe Jacka Kurskiego:
06 października 2009 r. – gnał po ulicach Olsztyna grubo ponad 100 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km
07 listopada 2008 r. – Kurski został zatrzymany przez policję za to, że podczepił się pod policyjny konwój, który jechał na sygnale
09 września 2007 r. – polityk pił wino wyniesione z restauracji na środku ulicy
>>> Czytaj też: Panie Ziobro! Dziecku może stać się krzywda!