Toyota Yaris dla japońskiej marki jest jak powietrze, bez niej firma nie mogłaby rywalizować w jednym z najważniejszych segmentów rynku. Dość powiedzieć, że tylko w pierwszym półroczu właściwie dorównywała wzięciem czołówce, jej oddech na plecach poczuły takie tuzy jak: Volkswagen Polo, Opel Corsa i Peugeot 208. W 2019 roku sprzedano około 224 tys. egzemplarzy, co stanowiło 7,6 proc. rynku segmentu B. Yaris był najczęściej wybieraną Toyotą w regionie (ponad 22 proc. sprzedaży nowych aut tej firmy). W Polsce to jeden najpopularniejszych modeli japońskiego producenta. Od pierwszego wcielania zjednał sobie serca kierowców niezawodnością. A teraz przyszła pora na zupełnie nowy model – czwartej już generacji. Podczas testów sprawdziliśmy, jak sprawuje się świeże dzieło inżynierów.
– Nigdy więcej nudnych samochodów! – taki rozkaz wydał sam prezydent japońskiej marki Akio Toyoda. Parząc na nowe wcielenie Yarisa można dojść do wniosku, że przykazanie szefa wszystkich szefów projektanci potraktowali śmiertelnie poważnie. Jakby nad ich głową zawisła klinga samurajskiej katany. W efekcie to już czwarty – po Corolli, RAV4 i Camry – nowy model, któremu nie brak polotu. Jest niższy i szerszy od poprzednika, a sportowy look w soczystym kolorze Tokyo Fusion z czarnym dachem sprawia, że wreszcie można odprowadzić Yarisa wzrokiem do zakrętu. Zgoda, są też ładniejsze, jak np. 208 wymyślony przez Francuzów. Ale kręcąc się w okolicach Karpacza i ulicami Wałbrzycha, gdzie powstaje hybrydowe serce miejskiej Toyoty, dało się odczuć ciekawskie spojrzenia. Czyli Japończycy wreszcie przypomnieli sobie, jak rysować samochody lekka ręką. W porównaniu do starego modelu przeskok jest kolosalny.
Nowa Toyota Yaris to pierwszy samochód japońskiej firmy w segmencie B zaprojektowany na nowej platformie GA-B. Szkielet ten powstał w ramach technologii Toyota New Global Architecture (TNGA), która pozwala Japończykom tworzyć kilka modeli aut na bazie jednej architektury. Zastosowanie tej podstawy pozwoliło inżynierom oprzeć się wszechobecnej modzie – zamiast wydłużyć Yarisa robili co tylko możliwe, by maksymalnie wykorzystać dostępną przestrzeń. Przy tym samochód dostał zupełnie nowe proporcje. Przewaga karoserii nad powierzchnią szyb zbliża go do przedstawicieli z wyższej półki. Auto stało się krótsze o 0,5 cm do 3,94 m, szersze o 5 cm (1,75 m) i niższe o 4 cm (1,47 m). Co ważne, mimo cięć w nadwoziu aż 5 cm zyskał rozstaw osi (do 2,65 m). A to z kolei pozwoliło ustawić koła niemal na rogach karoserii i wyraźnie skrócić zwisy. Nowy Yaris należy do najzwrotniejszych w klasie – promień skrętu 4,9 m. Kolejnymi korzyściami z takiej konstrukcji są obniżony o 12 mm środek ciężkości oraz lepsze rozłożenie masy – oba te czynniki mają kapitalne znaczenie dla właściwości jezdnych. A pod względem prowadzenia nowy Yaris ma dużo do powiedzenia. Jednak zanim zakręcą się koła, warto dłużej rozejrzeć się po kabinie.
Przesiadając się po ponad 400 km trasy z Corolli do nowego Yarisa nie było wrażenia spadku o klasę niżej. Pod względem obszerności kabiny mniejsza Toyota zbliża się do starszej siostry – zapewnia dużo przestrzeni, przyrost szerokości szczególnie czuć na wysokości łokci. Siedzi się bliżej asfaltu niż w poprzedniku, a grubą kierownicę ustawiono bardziej pionowo – taki układ sprawia, że kierowca o wzroście ok. 186 cm szybko odnajdzie wygodną pozycję do jazdy. Tylna kanapa także nie skąpi miejsca, na tle konkurencji potrafi zapewnić więcej swobody na kolana i stopy oraz nad głową. Szkoda, że bagażnik został "po staremu" – zapewnia 286 l. Rywale dają więcej.
Za to pod względem wyposażenia Yaris zalicza awans do wyższej ligi. Ekstra punkty zbiera za szpanerskie cyfrowe wskaźniki zamknięte w dwóch tubach – to jeden z wyróżników tego nowicjusza w rodzinie Toyoty. Dodatkowo wiele elementów inżynierowie zaszczepili z większych modeli. A niektóre są nawet lepsze niż np. w Camry, jak choćby bardziej komunikatywny i szybszy układ multimediów z interfejsami Apple/Android. Spece japońskiej marki utrzymują, że to sprawka dopracowanego systemu operacyjnego. Yaris jest również na czasie w dziedzinie układów wspomagających człowieka za kółkiem. Oferuje standard bliski wyposażeniu Corolli. Już podstawowy model zapewnia 8 poduszek (kolanową i centralną dla jadących z przodu), potrafi też automatycznie zahamować, kiedy prowadzący nie zauważy pieszego czy rowerzysty lub zagapi się w korku. Lista obejmuje także aktywny tempomat czy 7-calowy ekran. Kamera cofania jest dostępna już od drugiego poziomu w cenniku. Topowa odmiana Premiere Edition seryjnie zapewnia 10-calowy kolorowy ekran head-up wyświetlany na szybie. Na pokładzie przewidziano też bezprzewodową ładowarkę indukcyjną, podgrzewanie kierownicy czy podświetlenie ambientowe.
Yaris w Polsce będzie oferowany z dwoma trzycylindrowymi silnikami benzynowymi. Wybór to: 1.0/72 KM, współpracujący z manualną, 5-biegową przekładnią lub jednostka 1.5/125 KM, którą zamiast 6-stopniowej skrzyni ręcznej może sparować z bezstopniowym automatem Multidrive S. Jednak największe nadzieje producent wiąże z napędem hybrydowym – Toyota spodziewa się, że udział układu spalinowo-elektrycznego w sprzedaży nowego modelu wzrośnie do 80 proc. w porównaniu z poprzednikiem (60 proc.). Skąd taka pewność?
Hybryda z Wałbrzycha - przeskok o dwie klasy
Jeśli pod maską nowej Corolli pracuje hybryda 4. generacji, to Yaris dostał jeszcze nowszą odmianę – Toyota określa ten układ jako 4.5 Hybrid Dynamic Force. A za jego produkcję odpowiada wyłącznie fabryka w Wałbrzychu. Tam w warunkach sterylnością przypominających salę operacyjną powstaje zespół złożony z trzycylindrowego silnika benzynowego 1.5 o długim skoku tłoka i wysokim stopniu sprężania (14:1), dwóch silników elektrycznych, sterownika, przekładni planetarnej i akumulatora litowo-jonowego o wyższej mocy (w porównaniu do dotychczas stosowanych akumulatorów niklowo-wodorkowych nowe rozwiązanie jest lżejsze o 12 kg). System generuje 116 KM, czyli o 16 KM więcej niż poprzednie rozwiązanie.
Ile spala i jak jeździ nowa hybryda?
Tyle teoria. Trasa testowa była obdarzona zakrętami, podjazdami i zjazdami. W takich okolicznościach Yaris przede wszystkim sprawił wrażenie lekkiego w prowadzeniu. Na tle starszej hybrydy nowy model jest wyraźnie bardziej dynamiczny – po prostu szybciej reaguje na gaz. Najlepiej widać to przy wyprzedzaniu – samochód zyskał na elastyczności, ma więcej iskry i entuzjazmu. Z 80 km/h do 120 km/h przyspiesza w 8,1 s, a to o 2 s lepiej wobec poprzednika. Zniknęło też denerwujące wycie, tak charakterystyczne dla wcześniejszych hybryd. W skrzyni biegów pojawił się tryb B, który pozwala na silniejsze hamowanie silnikiem (lepsza rekuperacja). Cały system działa gładko i częściej korzysta z trybu elektrycznego. Zdarzało się, że auto jechało z prędkością ponad 100 km/h "na prąd". Przy czym inżynierowie wskazują, że Yaris w trybie EV potrafi jechać nawet 130 km/h (poprzednik gorszy o 55 km/h, a obecna Corolla 2.0 Hybrid do 115 km/h). I jeszcze jedna sprawa – zdaniem ludzi z Toyoty nowy hybrydowy Yaris w mieście potrafi przez 80 proc. czasu jazdy poruszać się bezszelestnie na silniku elektrycznym (do tej pory było to 50 proc.). To z kolei ma przekładać się na obniżenie zużycia paliwa i emisji szkodliwych substancji. Nam toyotowska aplikacja MyT (uproszczona telemetria w smartfonie) na koniec próbnych jazd pokazała średnie spalanie 1,5-litrowej hybrydy na poziomie 4 l/100 km. Być może ktoś inny w warunkach miejskich zejdzie niżej.
A jak jeździ? Angażuje i nie przynudza. Yaris od pierwszych metrów pokazał, że umie zapewnić komfort i odciąć się od podniszczonej nawierzchni. Nierówności dróg tłumił gładko, bez niepokojących hałasów z okolicy nadkoli. Układ jezdny opracowany przez Japończyków sprawił, że samochód pewnie połykał łuki, nie przechylał się zbytnio na boki, a na wyjściach z zakrętów posłusznie trzymał kurs. Pod względem prowadzenia to czołówka miejskich aut.
Szanse? Nowość Toyoty wpadła do basenu pełnego piranii. W segmencie B właściwie każdy producent ma swojego reprezentanta. Jednak w tym tłumie Yaris wybija się stylem, jakością wykonania, wrażeniami zza kierownicy i napędem hybrydowym, który zaskakuje temperamentem przy jednoczesnym niskim spalaniu.
Ile kosztuje nowa Toyota Yaris?
Co i za ile? Od Najtańsza Toyota Yaris Active kosztuje od 58 900 zł z silnikiem 1.0, zaś w wersji hybrydowej 76 900 zł. Bazowa odmiana to m.in. układ zapobiegania kolizjom na skrzyżowaniach, układ wczesnego reagowania w razie ryzyka zderzenia z systemem wykrywania pieszych i rowerzystów, asystent utrzymania pasa ruchu, automatyczne światła drogowe, układ rozpoznawania znaków drogowych, tempomat adaptacyjny, system automatycznego powiadamiania ratunkowego eCall oraz system wykrywania zmęczenia kierowcy. W standardzie znajduje się również klimatyzacja, 8 poduszek powietrznych z centralnymi poduszkami pomiędzy kierowcą a pasażerem, wielofunkcyjna kierownica, a także system multimedialny Toyota Touch 2 z 7-calowym kolorowym ekranem dotykowym, cyfrowym radiem DAB, interfejsem Android Auto i Apple CarPlay.
Wersja Comfort wnosi do wyposażenia m.in. kamerę cofania z liniami pomocniczymi, światła przeciwmgielne, wycieraczki z czujnikiem deszczu, skórzaną kierownicę i gałkę zmiany biegów oraz cztery głośniki. Auto w tej wersji kosztuje od 59 900 zł (1.0/72 KM). Yaris Comfort ze 125-konnym silnikiem 1.5 i automatem to 68 900 zł. A na hybrydę trzeba przygotować 77 900 zł.
Odmiany Selection Style i Selection Elegant wyróżnia dwukolorowe nadwozie z dachem w kontrastującym kolorze Eclipse Black lub Polar White. W tej wersji lakiery specjalne, perłowe i metalizowane nie wymagają dopłaty, podobnie jak tapicerki z elementami skóry. Obok 17-calowych alufelg, świateł LED i listwy światłowodowej z tyłu, Yaris zyskał także dwustrefową klimatyzację, uruchamianie silnika przyciskiem, inteligentny kluczyk, elektrycznie składane lusterka zewnętrzne i automatycznie ściemniające się lusterko wsteczne. Auto z tym wyposażeniem i 125-konnym silnikiem 1.5 kosztuje od 74 900 zł.
Najwyższa wersja Premiere Edition wyróżnia się zarezerwowanym dla niej metalizowanym lakierem Tokyo Fusion, z którym kontrastuje czarny dach. Na pokładzie nastrojowe oświetlenie oraz niebieskie podświetlenie przednich drzwi, bezprzewodowa ładowarka do telefonów, podgrzewanie kierownicy oraz wyświetlacz HUD na przedniej szybie. Taki Yaris z silnikiem 1.5/125 KM kosztuje od 75 900 zł (automat to plus 5 tys. zł). Wersja hybrydowa – od 89 900 zł. Co wybrać? Od 11 do 12 września Toyota organizuje w salonach dni otwarte, można pójść, przejechać się i zdecydować.