Witam! Sezon w pełni, więc najwyższy czas rozpocząć testowanie tegorocznych nowości i dzielenie się wrażeniami. Jako pierwsza pod „ostrzał” poszła nowa honda crosstourer. Motocykl to klasyczny ale i zarazem bardzo nowoczesny długodystansowiec. Budzi on we mnie skojarzenie z pewnym określeniem pochodzącym ze środowiska żeglarskiego i jest to słowo „pełnomorski”.Tak można go opisać najprościej… ale z drugiej strony nie jest to takie oczywiste. Jak na mój gust nowy model Hondy łączy w sobie dwie kategorie – sportowo turystyczną i jednocześnie jest to adventure bike (określenie pochodzące z jęz. ang. ). Jak sądzę pomysłodawca nazwy tego konkretnego modelu właśnie takie połączenie miał na myśli.
Pierwsze wrażenia - wizualne. Pozwólcie, że zacytuję słowa koleżanki ( motocyklistki), która na widok crosstourera, podsumowała go w trzech słowach – Ależ on brzydki!. No cóż, kobiece poczucie estetyki jest „nieco” odmienne od męskiego, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę zamiłowanie do pewnej włoskiej marki …w tym konkretnym przypadku. Ale przecież nie o design tu chodzi, w tym sensie, że nie jest to najważniejszy element. Jak sądzę będzie nim ergonomia, a tak w ogóle to o gustach się nie dyskutuje. Osobiście miałem na początku ambiwalentne odczucia co do wyglądu tego motocykla - ani mnie nie zachwycił, ani rzucił na kolana. Jednak w miarę jak się poznawaliśmy, zarysowałem w wyobraźni obraz atletycznego sportowca, odrobinę kreskówkowo przerysowanego, ale jednocześnie pozytywnego w odbiorze. Powiem więcej, monowachacz i szprychowe koła w testowanej wersji niewątpliwie nadają stylu. Do crosstourer’a dostępna jest także cała masa praktycznych dodatków przydatnych w dalekich voyage’ach i poszukiwaniu przygód poza wytyczoną trasą.
Wsiadamy, odpalamy i jazda. Początki niepewne i trochę nerwowe.. to waga daje o sobie znać. Prawie 280kg w wersji manualnej i prawie 300 w automacie z podwójnym sprzęgłem. Mówię sobie, nie takimi olbrzymami się śmigało, więc i ten dam radę ogarnąć. Większość motocykli spod znaku skrzydła dobrze a nawet bardzo dobrze się prowadzi i w tym wypadku ta reguła zdaje się potwierdzać. Lubię konkretne określenia i jeżeli miałbym użyć tylko jednego słowa do opisu tej maszyny, to byłby to przymiotnik - stabilna. Kiedy już przyzwyczaicie się do wagi, będziecie mogli czerpać czystą przyjemność z jazdy. Droga prosta, krzywa, w górę, w dół, po piasku, po deszczu, równa i nierówna nie stanowią dla „Crossa” wyzwania, a system kontroli trakcji pozwala na bezstresową jazdę w deszczu bądź po luźnej nawierzchni. Pamiętajcie jednak, że to nie motorynka i zawsze należy zachować odpowiednią dozę respektu. Honda oferuje także wersję z automatyczną dwusprzęgłową skrzynią. Testowałem obie i powiem szczerze, że gdybym musiał, nie wiedziałbym, którą wybrać. Generalnie jestem sceptykiem w tej kategorii. Wydaje mi się, że motocykl z automatyczną skrzynią traci część swojej tożsamości. Trudna sprawa.. pozostawię ją wam do indywidualnych rozważań. Przetestowanie motocykla z pewnością pomoże w dokonaniu wyboru.
Użyłem wcześniej słowa „długodystansowiec” i aby poprzeć konkretami, powiem Wam, że zrobiłem sobie crosstourerem małą, bo jednodniową wycieczkę – z Wawy nad morze. Nasze polskie dla ścisłości. W sumie wyszło około 800km i dokładnie 12h, nie licząc przerwy na pyszną rybę w Orłowie i tankowanie, cały czas w siodle. Jedyne czego mógłbym życzyć sobie i każdemu w takiej opcji, to odrobinę wygodniejsze „siodło” i lepsza pogoda. Co prawda w drodze powrotnej złapał mnie deszcze, ale, jak już wspomniałem wcześniej, dla motocykla nie jest on przeszkodą. Poza tym nic dodać, nic ująć.