Premier Morawiecki pytany, dlaczego benzyna na stacjach kosztuje ok. 6 zł, przypomniał, że podobna cena była w 2012 roku, tyle, że - jak przypomniał - wynagrodzenia w Polsce były znacznie niższe i znacznie mniej produktów można było kupić za przeciętne wynagrodzenie. Wskazał, że minimalne wynagrodzenie wynosiło wówczas ok. 1500 zł.
- Cena paliw mnie bardzo niepokoi, ale równie ważne jest porównanie zarobków Polaków - powiedział. Dodał również, że: Z zestawienia cen w innych krajach Unii Europejskiej, wynika, że ceny na polskich stacjach są jednymi z najniższych w Europie i mam nadzieję, że takie pozostaną - mówił. Dodał też, że będziemy dążyć do tego, żeby były jeszcze niższe.
Zapytany, jaki ma plan na zatrzymanie pędzącej inflacji, premier powiedział, że utrzymanie inflacji w ryzach to zadanie Rady Polityki Pieniężnej i Narodowego Banku Polskiego, czyli "instytucji niezależnych od władzy i rządu". Powiedział, że z zadowoleniem przyjął decyzje i zmiany stóp procentowych, ponieważ - jak zaznaczył - jest to impuls, który rynki finansowe obserwują. Wskazał jednak, że "są zjawiska obiektywne, takie jak wzrost kosztów surowców, który przekłada się na inflację". Podkreślił, że "ze swojej strony będziemy łagodzili skutki inflacji dla tych, którzy mogą najmocniej ucierpieć".