Firma budująca most Północny ma poważny problem. Po ubiegłorocznej powodzi dno Wisły obniżyło się o cztery metry. Budowlańcy próbowali naprawić szkody i wsypali na dno rzeki specjalne kamienie. Jednak 400 metrów sześciennych produktu nic nie dało. Woda go wymyła, a dno jeszcze bardziej opadło - twierdzi tvnwarszawa.pl. Różnica między poziomem wody w planach, a obecnym wynosi aż 7 metrów.

Reklama

Budowniczowie mostu sięgają więc po kolejne pomysły - chcą albo opuścić na dno specjalne kratownice z wierzby, wypełnione kamieniami, albo zatopić siatki z głazami. Oba rozwiązania są jednak piekielnie drogie, a za umocnienie dna, miasto nie zapłaci ani grosza.

Bez naprawienia tego problemu, budowa nie zostanie ukończona. Jeśli nawet filary się nie zawalą, to nadzór budowlany nie wpuści na most samochodów. Do tego nie wiadomo o ile naprawa koryta Wisły przesunie termin oddania inwestycji.