Znany prezenter programu Top Gear i publicysta motoryzacyjny Jeremy Clarkson podobno nie jest doskonały za kierownicą. Podczas kręcenia dynamicznych ujęć na potrzeby tego programu miejsce Clarksona w samochodzie zajmuje profesjonalny kierowca.
Brytyjski tabloid "Daily Mail" powołując się na dwa anonimowe źródła informuje, że jeden z odcinków programu, w którym Clarkson osiąga 333 km/h w Lamborghini Murcielago jest oszustwem. Według informatora związanego z Top Gear od przeszło pięciu lat, w tej niebezpiecznej scenie brał udział zawodowy kierowca Formuły 3 Aaron Scott.
"Ten proceder ciągnie się od lat. Prezenterzy Top Gear są tylko prezenterami, a nie profesjonalnymi kierowcami. Dlaczego więc mieliby podejmować się zadań, które ekspertom zajmą zdecydowanie mniej czasu i zostaną przez nich wykonane lepiej?" - komentuje jedno ze źródeł.
Brytyjska gazeta sugeruje, iż stacja BBC2 zatrudnia profesjonalistów, ponieważ Clarkson oraz jego koledzy z programu po prostu nie potrafią wykonywać skomplikowanych "ewolucji" za kółkiem.
Tara Davies, rzeczniczka prasowa BBC, odpiera zarzuty przyznając, że profesjonaliści wykonują pewne ewolucje na torze, ale tylko wtedy, gdy ekipa Top Gear zakończy kręcenie swoich ujęć i gdy potrzebny jest dodatkowy materiał z toru.
"Jeśli na filmie widać, że samochód prowadzi Jeremy, Richard lub James, tak jest w rzeczywistości" - powiedziała rzeczniczka.