Małysz po zakończeniu kariery skoczka narciarskiego zdecydował się spełnić swoje marzenie i wystartować jako kierowca w Rajdzie Dakar, najtrudniejszej samochodowej imprezie na świecie.

Reklama

By to było możliwe, musi posiadać odpowiednią licencję. Czterokrotny medalista olimpijski we wtorek przystąpił do egzaminu. Test składał się z 40 pytań, aby go zaliczyć trzeba było prawidłowo odpowiedzieć na minimum 60 procent.

"Muszę przyznać, że test był dość trudny, wiele pytań było podchwytliwych, mylących. Na szczęście regulaminy rajdowe studiowałem z moim pilotem Rafałem Martonem, który jest w tej problematyce specjalistą. To on mnie przygotował do testu, za co mu dziękuję. Najwięcej trudności sprawiły mi pytania dotyczące systemu kar, które - muszę przyznać - są dotkliwe" - powiedział Adam Małysz, który zdementował plotki, że już wcześniej "podchodził" do testu na licencję rajdową i go oblał.

"To było moje pierwsze podejście, udało się zdać, choć przyznam, że stres był poważny" - dodał kierowca ekipy RMF Caroline Team.

Za dwa tygodnie Małysz wystartuje w rajdzie Baja Hungary, który będzie kolejnym etapem przygotowań do Rajdu Dakar. W tegorocznych planach załoga ma jeszcze wiele dni treningowych i starty w październiku w Egipcie i w Maroku.

"Oczywiście cały czas pracuję nad kondycją, dopiero po testach na pustyni zdałem sobie sprawę z tego, jak jest ważna. Jeździliśmy godzinami po kopnych wydmach, a temperatura w kabinie auta przekraczała 50 stopni Celsjusza. To był szok. Na takie warunki możemy trafić także na Dakarze. Kto nie jest w perfekcyjnej dyspozycji fizycznej, nie będzie miał szans na dobry wynik" - uważa Małysz.

Rajd Dakar rozpocznie się w Nowy Rok w Argentynie.