Porywacz kilkakrotnie wystrzelił w powietrze, domagając się spotkania z dyrektorem firmy. Pojmał jako zakładniczkę co najmniej jedną pracownicę BMW. Według radia prywatnego Europe 1, zakładnikami byli sprzedawca i telefonistka.
Do ataku doszło w Montigny-Le-Bretonneux pod Paryżem. Na miejsce skierowano jednostkę policji elitarnej Raid, jak również strażaków i snajperów.
Na razie nie wiadomo, jakie były powody, dla których porywacz chciał się spotkać z dyrektorem. Niektóre źródła twierdzą, że jest to niezadowolony klient, inne - że były pracownik BMW.
"Nie ma rannych" - powiedział agencji AFP przez telefon przedstawiciel BMW France Patrick Lucas.
"Dzisiaj nie było nawet połowy pracowników. Obecnych było tylko jakieś 70-80 osób" - podkreślił, dodając, że personel "sam się ewakuował, gdy się dowiedział, że na dole jest jakiś wariat".