Szczegółowe statystyki instytutu Samar monitorującego rynek motoryzacyjny nie pozostawiają żadnych złudzeń – elektryfikacji nic już nie zatrzyma. Diesel jest w totalnym odwrocie, a kierowcy coraz chętniej wsiadają do modeli zelektryfikowanych.

Reklama

Z danych Samaru wynika, że jeszcze w sierpniu 2020 r. nad Wisłą zarejestrowano 7,2 tys. aut z motorami wysokoprężnymi. Tegoroczny wynik to 5076 osobowych diesli i to wliczając w to popularną przy tych silnikach technologię MHEV. W tym samym czasie na drogi wyjechało 4618 klasycznych hybryd (skok sprzedaży o 110 proc. w porównaniu z sierpniem 2020) oraz 826 hybryd plug-in (wzrost o ponad 200 proc.). Razem zatem rejestracje wszystkich hybryd wyniosły 5444 sztuki.

Sytuacja jest bezprecedensowa, bo jeszcze w maju salony sprzedały o 1871 diesli więcej niż hybryd. W lipcu ubiegłego roku różnica wynosiła aż 5977 aut na korzyść tych wysokoprężnych. Tendencja jest zatem widoczna gołym okiem. I będzie się pogłębiała. Bo na auta zelektryfikowane stawiają już nie tylko politycy i ekolodzy, ale także same koncerny motoryzacyjne.

Do końca tego roku światło dzienne ma ujrzeć kilkanaście nowych modeli PHEV. Lada chwila do salonów wjedzie m.in. Lexus NX 450h – pierwsza hybryda plug-in japońskiej marki. 306 koni, nieco ponad 6 sekund do setki, realny zasięg wyłącznie na bateriach przekraczający 70 km, a po ich rozładowaniu zużycie paliwa jak w zwykłej hybrydzie – tak Lexus chce przekonać kierowców do przesiadki na technologie PHEV.

To właśnie Lexus oraz Toyota są największymi beneficjentami zmian zachodzących na motoryzacyjnym rynku. Toyota od wielu miesięcy jest liderem sprzedaży i zdystansowała największych rywali – Skodę i Volkswagena. Około połowa jej samochodów sprzedaje się w wersjach hybrydowych. Z kolei Lexus ma za sobą rekordowy miesiąc w historii swojej obecności na polskim rynku – w sierpniu sprzedał prawie 700 samochodów. To dało mu czwarte miejsce w segmencie premium. Wyprzedził Volvo.

Mocna pozycja Toyoty i Lexusa to jednak nie tylko zasługa technologii hybrydowej, ale także tego, że jako jedyni mają póki co samochody na sprzedaż. I to od ręki. Podczas gdy większość marek jest dławionych kryzysem na rynku półprzewodników i stali, Japończycy zdywersyfikowali ich dostawy na tyle sprawnie, że dzisiaj nadal produkują i na czas dostarczają samochody również do Polski.