Wszystko wydarzyło się w czasie salonu samochodowego w Pekinie. Szef Daimlera Dieter Zetsche postanowił obejrzeć świeże dzieło konkurencyjnego Volkswagena, czyli Touraega trzeciej generacji. Firma z Wolfsburga podkreśla, że tym autem chce walczyć na rynku z BMW X5 i Mercedesem GLE, a kartą przetargową ma być zaawansowanie techniczne. Najwidoczniej boss marki z gwiazdą wybrał się na rekonesans, by sprawdzić czy nie są to czasem czcze przechwałki…
Kiedy wreszcie rozsiadł się za kierownicą najnowszego Touarega… zdjęcie zrobił mu Jurgen Stackmann, członek zarządu marki Volkswagen odpowiedzialny za sprzedaż i marketing (na targach w Poznaniu opowiadał nam o planach VW na najbliższą przyszłość - CZYTAJ WYWIAD>>). Skupiona mina Zetsche może świadczyć o tym, że był pod wrażeniem cyfrowego kokpitu, który roztacza się przed kierowcą największego SUV-a VW.
Teraz na pokładzie Touarega funkcję wskaźników pełni konfigurowalny 12-calowy ekran, który płynnie przechodzi w 15-calowy dotykowy wyświetlacz systemu multimedialnego na konsoli środkowej. Oba monitory łącznie oferują kierowcy 27 cali powierzchni informacyjno-komunikacyjno-rozrywkowej. Co istotne, można ją niemal dowolnie aranżować. I jakby tego było mało jest jeszcze wyświetlacz head-up, czyli projektor pokazujący podstawowe dane na szybie. Ten w Touaregu tworzy wirtualny ekran o wymiarach 21,7 na 8,8 cm i pozwala swobodnie dobierać pokazywane na nim dane.
Czy to wystarczy by szef Mercedesa nie spał spokojnie? Patrząc na to, jak Volkswagen zmienia swoje samochody na pewno ma o czym myśleć po nocach… I nie jest to wcale sen.