Pierwsze spotkanie z przedstawicielami branż motoryzacyjnej, chemicznej oraz inżynieryjnej w ramach European Battery Alliance zostało zorganizowane przez Komisję Europejską jeszcze w ubiegłym roku. Cel to powołanie konsorcjum lub sieci firm mających zajmować się budową ogniw elektrycznych. Niektórzy dyplomaci nazywają inicjatywę "bateryjnym Airbusem".
Podobnie jak w latach 60., gdy impuls polityczny z Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii doprowadził do powołania Airbusa, tak i teraz współpraca europejska ma w założeniu pomóc UE wejść do gry na ważnym, rozwijającym się polu gospodarki. Celem European Battery Alliance jest zwiększenie zdolności UE i jej państw do produkcji baterii.
- Jesteśmy w centrum największej i najgłębszej zmiany w przemyśle samochodowym od kiedy on powstał. E-mobilność zmieni przemysł samochodowy, łańcuch dostaw i konkurencyjność przemysłu - powiedział po spotkaniu inicjatywy wiceminister energii Niemiec Matthias Machnig.
Do tej pory konkurencyjność europejskiego przemysłu samochodowego opierała się w dużej mierze na innowacjach dotyczących silników spalinowych. Ich czasy jednak odchodzą do przeszłości. Niemcy, w których produkcja samochodowa odpowiada za znaczną część PKB, nie chcą oddawać bez walki pola Elonowi Muskowi, którego amerykańska Tesla jest symbolem zmiany technologicznej.
- Bylibyśmy ślepi czy naiwni, jeśli myślelibyśmy, że możemy traktować technologie ogniw bateryjnych jako towar, który może być kupiony gdziekolwiek na świecie - zwracał uwagę niemiecki wiceminister.
Polska, której rząd pokłada duże nadzieje w rozwoju elektromobilności, z chęcią przyłączyła się do inicjatywy. Wiceminister energii Michał Kurtyka przekonywał w Brukseli, że polskie firmy, instytuty naukowe i uczelnie wyższe mają potencjał do tego, żeby nasz kraj odgrywał znaczącą rolę w tworzeniu tego nowego i perspektywicznego sektora.
- XXI wiek będzie wiekiem samochodów elektrycznych, podczas gdy XX był wiekiem silnika spalinowego. Nie jest tajemnicą, że jesteśmy spóźnieni - podkreślał na konferencji prasowej Kurtyka. Jego zdaniem Polska ma potencjał do tego, by zająć ważne miejsce w łańcuchu dostaw dla europejskiego sektora produkcji baterii.
Kurtyka zwracał uwagę, że do rozwoju tego sektora trzeba współpracy nie tylko na poziomie przemysłowym, ale naukowym i rządowym. - Żaden kraj, żadna firma nie jest w stanie dziś sprostać temu wyzwaniu w pojedynkę- wskazywał.
Wiceprzewodniczący KE Marosz Szefczovicz mówił, że spodziewa się, że rynek baterii będzie wart od 2025 r. 250 mld euro rocznie. - Będziemy potrzebować 200 GWh pojemności baterii tylko w Europie. Globalne zapotrzebowanie będzie wynosiło około 600 GWh. Jak wiadomo, nie chcemy być konkurencyjni tylko na rynku europejskim, ale też globalnie - stwierdził.
Jak zaznaczył, podczas poniedziałkowego spotkania uczestników European Battery Alliance nie dyskutowano już o tym, dlaczego i czy należy podjąć to wyzwanie, ale jak należy to zrobić. - Europejski przemysł się zmobilizował. Obecnie mamy ponad 80 aktorów przemysłowych i innowacyjnych pracujących razem i przygotowujących konkretne działania - zaznaczył Szefczovicz. Jak dodał, są już pierwsze projekty potencjalnych konsorcjów mających działać w tym obszarze.
Wiceminister ds. przedsiębiorczości i innowacji Szwecji Niklas Johansson zwracał uwagę, że potrzebne są projekty w tym obszarze. - Poza wyzwaniami dla przemysłu samochodowego mamy też wyzwania dotyczące klimatu. Musimy działać szybko. Przemysł musi być częścią rozwiązania problemu zmian klimatu, a nie tylko jego częścią - wskazywał.
Komisja Europejska planuje przeznaczenie na rozwój europejskiej technologii baterii w sumie 2,2 mld euro. KE postrzega produkcję baterii na poziomie Unii Europejskiej jako strategiczny cel i jest przekonana, że kluczowe decyzje biznesowe w tej kwestii muszą zostać podjęte szybko.