Pozbawione tablic rejestracyjnych, z widocznymi uszkodzeniami czy wyremontowanymi podzespołami, zajmują tysiące miejsc parkingowych w całej Polsce. Nie pomagają apele ani prośby o recykling. A powinny. Bo kiedy strażnicy zainteresują się problemem, właściciela auta może to sporo kosztować.
Katarzyna Dobrowolska z warszawskiej straży miejskiej tłumaczy, że zgodnie z artykułem 50. ustawy Prawo o ruchu drogowym funkcjonariusze mogą takie auta usuwać. I to robią. W samej Warszawie rocznie na płatne parkingi odholowywane są setki wraków. Najpierw jednak straż zostawia wiadomość kierowcy w aucie. Jeśli przez 30 dni nie usunie samochodu, wtedy auto na lawecie odjeżdża na koszt właściciela na płatny parking.
Cała procedura jest jednak czasochłonna bo najpierw strażnicy sporządzają notatki, następnie wnioskują o usunięcie auta do poszczególnych urzędów gmin. Gdy wniosek będzie pozytywnie zaopiniowany, strażnik wnioskuje do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców o ustalenie właściciela pojazdu. Po uzyskaniu danych, wysyła pismo o wszczęciu procedury odholowania pojazdu.
Każda doba na płatnym parkingu to koszt około 500 złotych, które musi pokryć właściciel auta. Dlatego w większości przypadków po otrzymaniu pisma ze straży, właściciele decydują się na ich usunięcie. Ale dopiero po tym, jak problemem zainteresuje się straż miejska.