Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz wpadła na gorącym uczynku w oko fotoreporterów "Faktu".
Jak donosi bulwarówka jej limuzyna pędziła po ulicach Warszawy, mając na liczniku 130 kilometrów na godzinę. Ze zdjęcia domyślamy się, że paparazzi "domowym sposobem" zrobił pomiar...
Taka "przejażdżka" normalnego kierowcę kosztowałaby 10 punktów karnych i 500 zł mandatu - policjant z drogówki byłby bezlitosny.
Bulwarówka podkreśla, że znającego auta Hanny Gronkiewicz-Waltz żaden stołeczny policjant jednak nie zatrzymał. Także żaden strażnik miejski nie zwrócił uwagi, kiedy prezydent miasta zignorowała znak "zakaz ruchu" i pomknęła dalej.